Forum ..::: www.bonanza.fora.pl :::.. Strona Główna ..::: www.bonanza.fora.pl :::..
...::: Forum dla koniarzy :::...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowiadania Pączka
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::: www.bonanza.fora.pl :::.. Strona Główna -> Nasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:27, 26 Mar 2008    Temat postu: Opowiadania Pączka

Opowiadanie napisane niedawno dla koleżanki. Jest niedopracowane.



Ayumi obudziła się wcześnie. Jak zwykle dzień zaczęła od gorliwej modlitwy.
Prosiła Boga by świat był lepszy, by wybaczył mężczyźnie, który zepsuł jej całe życie.
Łzy pociekły jej po policzkach gdy przypomniała sobie tamten dzień.
Miała 10 lat. Słońce świeciło jej w oczy. Dzisiaj miała urodziny. Od ojca dostała śliczną gniadą klacz. Kowal właśnie podkuwał jej kopyta. Obserwowała jego prace z okna swojego pokoju. Po chwili od niego odeszła i jak to dziecko zaczęła się bawić. Lubiła zabawę w lekarza. Nie biała się krwi i tym podobnych. Raz nawet odebrała poród psa. Była nadzwyczaj odważną dziewczyną. Usłyszała jak ktoś biegnie po schodach, bardzo szybko. To była jej siostra. Wpadła do jej pokoju zdyszana i pobrudzona czymś czerwonym na policzku.
-Ayu wskakuj do szafy.
-Czemu?
-To taka nowa zabawa-uśmiechnęła się do niej. Dziewczynka szybko weszła do drewnianej szafy. Ufała siostrze. Po chwili usłyszała, że ktoś wbiega do jej pokoju. Nie był to ikt z rodziny, głos był chłodny i niski.
-Noo proszę, tu się ukryłaś.- podszedł do drzwi szafy, do których kurczowo przyciskała się Rika.
-Nie proszę zostawcie ją, to nie jej szukacie. To normalne dziecko.- Ayumi nie wiedziała o co chodzi. Drzwi szafy przeszył metalowy pręt, na którym znajdowała się czerwona maź ta sama co na policzku jej siostry. „Krew!” pomyślało przerażone dziecko. Chciała otworzyć drzwi, lecz ktoś zrobił to przed nią. Był to owy kowal, który podkuwał jej konia. Za nim stali mężczyźni. Riku leżała na łóżku.
-Ona jest wasza!- skinął na nastolatkę leżąca na łóżku. Mężczyźni podbiegli do łóżka i zaczęli się o coś po cichu kłócić.
-Ty jesteś moja.- spojrzał na przerażone dziecko, które wciąż siedziało w szafie. Nagle szafa wydała jej się bardzo ciasna. Kowal wyciągnął rękę w jej stronę i zaczął ją dotykać w miejscach, w których nie powinien.
Pamiętała ten ból.
-Siostro Ayumi! Proszę zejśc na dół!- krzyknął ksiądz z dołu.
-Chwileczkę!- spojrzała w lustro. Wyglądała jak zawsze......................................................................................................................................
Poprawiła włosy i zeszła na dół.
-Jakiś mężczyzna prosi byś oprowadziła go po plebani i kościele- oznajmił proboszcz.
-Hai!- kiwnęła główką. Spojrzała przez okno. Stał tam stary mężczyzna, który z nienawiścią patrzał na ptaki harcujące przy fontannie, lecz gdy wyszła przed plebanią stał piękny młody chłopak. Jak jej ze snów. Blondyn o niebieskich oczach. Wyglądał bardzo przyjaźnie.
Gdy tylko wyszła powiedział nieśmiale.
-Ohayo Gozaimasu
-Ohayo- kiwnęła głową- Nazywam się Ayumi.
-Jestem Masaru. Ile masz lat?
-Niedługo skończę 17 lat.
-Co tak wcześnie robisz w zakonie?
Dziewczyna nie odpowiedziała a to pytanie tylko ruszyła przed siebie. Często oprowadzała turystów po kościele i plebani. Proboszcz wiedział, że lubiła to robic. Gdy byli pod krzyżem Masaru złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Masaru-san- szepnęła zarumieniona zakonnica.
-Ayumi-chan pragnę cię.
-Ale ja nie mogę jestem zakonnicą. Służę Bogu.
-Nie obchodzi mnie to.
-Masaru-san..... Ja ciebie też.- ognisty pocałunek połączył tę parę. Po chwili dziewczyna rozpinała koszulę chłopaka, a on jej sukienke. Ayumi naprawdę go pragnęła. Nie wiedziała jak to możliwe, że chłopak który śnił jej się prawie codziennie tak po prostu pojawił się przed jej kościołem. „To podstęp!” pomyślała, a w tej samej chwili drzwi świątyni otworzyły się. Stała w nich cała parafia. Księża, siostry, parafianie.
-Przysięgałaś Bogu!- wszyscy krzyczeli. Ayumi nie wiedziała co zrobić. Spojrzała na Masaru lecz go tam nie było. Obok leżał naszyjnik. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. W rogu pokoju kowal ubierał koszule. Spojrzał na nią pogardliwe i powiedział:
-Nieźle całujesz siostrzyczko. Pilnowałaś tego naszyjnika gdy byłaś mała, pozwala on zmienić się w kogo tylko zapragniesz. Kowal powoli wyszedł z kościoła. Dziewczyna była rozkojarzona. Powoli straż do niej podeszła i związała jej ręcę.
-Ayumi Hawasaki czy przyznajesz się do kontaktu... seksualne z mężczyzną.
-Tak i bardzo tego żałuje- zwiesiła głowę w dół.
-Ukrzyżujcie ją!- krzyknął kowal, który stał przy drzwiach kościoła.
-UKRZYŻOWAC JĄ!- wszyscy zaczęli krzyczeć.
-Nie, katolicy nauczcie się wybaczać, każdy może popełnić błąd.
Kowal wyciągnął rewolwer i strzelił proboszczowi w głowę. Ayumi łzy pociekły po policzkach. Straż, która ją trzymała to byli ci sami mężczyźni którzy zgwałcili jej siostrę, a kowal ją. Zaszlochała głośno. Krew księdza zaplamiła jej biała sukienkę, która była rozpięta i odsłaniała nieco ciała.
-Ukrzyżować ją!- krzyknął ponownie. Lud podszedł do niej. Chłopi szybko przyszykowali mary krzyż ze starych połamanych ławek. Została przywiązana w pasie, nadgarstkach i stopach cienkim sznurem.
-Będziesz się palic w piekle!- szepnął nad jej uchem i wbił pierwszy gwóźdź. Dziewczyna nie czuła bólu. Modliła się o wybaczenie dla tej osoby chorej psychicznie. Drugi gwóźdź. Bóg przyjął ją w niebie z otwartymi ramionami. Była dobra. Trzeci gwóźdź. On wiedział, że nie chciała tego naprawdę. Sznurki powoli pękały gdy krzyż został zawieszony. Ścięgna były
naciągnięte do granic wytrzymałości.
-Żegnaj Ayano Hanasaki.
-To moja kuzynka...- odrzekła dziewczyna końcem sił.
-Trudno, jedna suka mniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:29, 26 Mar 2008    Temat postu:

Moje stare opowiadanie.
Rozdział I
Japonia, 1995 rok.Wioska ukryta w piasku.
Noc.Siedmiolatka usiadła na obszernym dachu.Stąd widziała dokładnie chłopca, który jej się podobał.Miał włosy koloru krwi i całe oczy pomalowane na czarno.
Wiedziała, że jest synem kazekage i nazywa się Gaara.Chłopiec nie zwracał uwagi, że ktoś błąkał się po jego umyśle.Dziewczynka oglądająca wspomnienia Gaary usłyszała cichutkie kroki z tyłu.Nie wiedziała czy to ktoś odchodził do chłopca czy do niej więc wyszła z jego umysłu.
Otworzyła oczy i spojrzała za siebie.Nikogo tam nie było, usłyszała kolejny świst.,,Już za późno?''Odwróciła szybko głowę i zobaczyła coś bardzo dziwnego.
Przed chłopcem było coś w stylu tarczy z piasku, a w niej broń zamaskowanego przeciwnika.
Gaara odwrócił się.Zobaczył osobę, która go zaatakowała.Tajemniczy mężczyzna, jak stwierdziła dziewczynka po budowie spróbował jeszcze raz zaatakować chłopca.Znowu tarcza go osłoniła.Piasek zaczął owijać się o przeciwnika , Na chwilę zamknęła oczy kiedy z powrotem je otworzyła Gaara rozmawiał z leżącym wrogiem.Złożyła palce i przeniosła się do umysły Gaary, w którym wspomnienia latały jak zwariowane, poczuła na swoich policzkach łzy, nie wiedziała czy to jej własne od tego co mówił brat Gaary czy chłopca.Szybko wyszła z jego umysły i pobiegła do domu.
***
Japonia, 2003r.Wioska ukryta w piasku.
Oni spojrzała na 3 osoby przed sobą:Gaara,Temari i Kankorou.
Spojrzała na zawsze zimnego jak lód Gaarę.
Nawet jej nie zauważył.Jej długie białe włosy zafalowały pod wpływem wiatru.Wszystkie dziewczynki oprócz Temari zazdrościły jej urody, ale dziewczynie to przeszkadzało, wielu chłopców się w niej podkochiwało, ale jej serce należało tylko do Gaary.
Nadeszła pora zaliczania jej klonów.
Nagle jej wspomnienia powędrowały na polane, na której ćwiczyła zaawansowana technikę czyszczenia i tworzenia umysłu..Następnie na jej twarzy zagościł uśmiech, przypomniała sobie tych dwóch chłopców, którym wyczyściła większość wspomnień i wszystko stworzyła na nowo.
Poczuła na sobie zimne spojrzenia.Otworzyła oczy, Gaara i parę innych osób spojrzało na nią, a raczej na to co wywołały jej wspomnienia.Przy jej nogach leżał jakiś chłopak, który całował jej stopy.
,,Czyżbym znowu niechcący komuś weszła do umysłu?''
Spojrzała kątem oka na Gaare, który wszystko obserwował.
,,Może mu tym zaimponuję?''
I z całej siły kopnęła chłopaka w nos, który poleciał aż do tablicy.Z pozostałości o nosie tryskała krew.Większość nosa była zmiażdżona.
Jakiś naucziel podbiegł do owego chłopaka i pytał co się stało, ale Oni szybko wyczyściła to wspomnienie.
,,W przyszłości chociaż nie przyjdzie do mnie i nie będzie gadał, że przeze mnie nie ma nosa.''
Wyobraziła to Sobie.Po chwili ocknęła się i uświadomiła sobie, że teraz jej kolej.
Weszło do jasnego pokoju.
-Najpierw transformacja.Musisz zamienić się w Trhpak sen-sei, a następnie stworzyć chociaż jednego klona.Ostatnim zadaniem będzie dowolna technika ataku na tego manekina-Przy czym mężczyzna z opaską na szyi wskazał na wyświechtanego już manekina.
Wszystko robiła powoli i spokojnie, zastanawiała się jakiej ma użyć techniki przeciw manekinowi.
Zabrzmiało to dziwnie, ale swoich mocy umiała tylko używać przeciw istotom żywym.
Stanęła przed manekinem.
Skupiła swoją chakrę w stopię.Zrobiła parę znaków i podniosła nogę, tupnęła przy czym cala szkoła lekko się zatrzęsła, od jej ciała do manekina w podłodze zrobiła się cienka linia.
-Nic się nie stało manekinowi..Trzy za efekty specjalne.-W tej chwili manekin eksplodował.
Zauważyła strach w oczach egzaminatorów.
-Zdałaś.
PO wyjściu z sali weszła do umysłu jednego z egzaminatorów.Cofnęła się do eksplozji manekina, słyszała jak egzaminator przerażony w myślach mówił do siebie ,, Ona może okazać się silniejsza od Gaary''
Oni zmieszała się.
,,nie chce być od niego silniejsza..''po chwili zastanowienia dziewczyna dodała:,,Jedynym pocieszeniem jest to, że mój plan się powiódł.''
Odeszła do domu błąkając się po różnych umysłach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:30, 26 Mar 2008    Temat postu:

Rozdział 2
Japonia, 1995 rok. Wioska ukryta w piasku.


Jak każde małe dziecko miała prawo się bać, ale nie bała się o siebie, bała się o Gaare.
Wkrótce się okazało, że zabił swojego brata. Od tego czasu stał się jeszcze bardziej zły.
Wszyscy jeszcze bardziej się go bali. Siedmioletnia dziewczynka podążała za chłopcem.
Szli przez gwarną uliczkę wioski. Ludzie gdy tylko dostrzegli Gaarę rozstąpili się na boki.
Nagle chłopiec stanął. Śledząca również. Przyglądała się chłopcu. Gaara po chwili zaczął łkać. Wszyscy ludzie ze strachem oczekiwali aż jednego z nich zaatakuję, kobiety schowały dzieci za sobą, a kolorowa uliczka z różnymi sklepami po bokach nagle zrobiła się ciemna.
Zaczął padać deszcz. Chłopiec wciąż łkając pobiegł przez uliczkę, nie zauważył, że z jego dłoni wypadł miś. Społeczeństwo wioski powoli wracało do codziennych zajęć. Gdy nagle wszyscy spostrzegli białowłosą dziewczynkę, która podniosła misia i pobiegła za chłopcem.
Dotarła do małej oazy. Dookoła były dwie palmy i małe źródełko, nad którym kucał Gaara.
Rozpoznała go po tym, że piasek nad ziemią wirował. ,,To musi być on.’’ Wyszła cichutko
zza palmy i podeszła do chłopca.
-G..Gaara.- ze strachy dziewczynka się jąkała. Chłopiec cały zapłakany odwrócił się w jego oczach można było zobaczyć smutek, ale i strach.
-Kim jesteś?! Czego ode mnie chcesz?!
-Jja..Ja przyszłam..boo..-szybko zamknęła oczy i wyciągnęła do przodu rękę, w której był miś.- Tto.. Chyba Twoje- Już z większą pewnością siebie to powiedziała.
Chłopiec popatrzył się w jej oczy. Było w nich widać spokój, dobro i ciepłe, ale on nie znał dobrze tych uczuć, zawsze były owite mgiełką kłamstwa. Powoli wyciągnął rękę po misia, bał się, że owa dziewczynka zabierze jego przyjaciela i ucieknie. Koniuszkami palców dotknął pluszu i mocno zacisnął na nim rączki. Białowłosa puściła misia. Chłopiec popatrzył jej się w oczy. Stała uśmiechnięte, patrzyła na misia ze spokojem w oczach. Jej długie białe włosy falowały na wietrze. Gaara odwrócił się w stronę źródełka. Myślał co ma powiedzieć.
-Dziękuję-wstał i wraz z dziewczynką ruszył w stronę wioski.
***
Japonia 2003, Wioska ukryta w piasku.

Oni ruszyła w stronę akademii. Idąc przez miasto widziała grupki uczniów z jej szkoły, ale każdy omijał ją z daleka. Nie czuła się przez to gorzej, samotność była jej przyjaciółką.
Przechodziła koło jakiejś kolorowej wystawy gdy zobaczyła misia. Oparła się o zimną szybę.
-Takiego samego miał.. Gaara. -posmutniała- Dawne czasu już nie wrócą. – zamyśliła się i po chwili weszła do sklepu.
Pomieszczenie było ciepłe i radosne, pełno w nim było lalek, pajacyków i innych zabawek, ale miś był jeden.
-Dzień Dobry..
-Proszę nic mi nie rób! -krzyknął sprzedawca.
-Czy ten miś z wystawy jest na sprzedaż?
-Weź go za darmo Oni-sam tylko nic mi nie rób!
Dziewczyna położyła na ladzie 870 jenów i wzięła misia. Wyszła ze sklepu i wciąż idąc ku akademii oglądała misia. W jej myślach kłębiły się wspomnienia. Pluszak Gaary różnił się jedynie tym, że był troszkę bardziej wyświechtany. ,,Tak bardzo mi tego brakuję..” i przytuliła misia, a następnie włożyła go do małej czarnej torebki. Gdy zobaczyła już akademie szybko przywołała swoich podwładnych. Chwilę przyglądała się dwóm zamaskowanym brunetom. Mieli na sobie wielkie białe szaty i czarne maski. Powoli ruszyła do klasy, a oni za nią. Zobaczyła osoby ze swojej grupy. Wszyscy czekali na ,,rozdanie’’ senseii. Nagle drzwi się odsunęły i wszyscy ruszyli ku białej sali wypełnionej ławkami.
Usiadła w ostatniej ławce. Położyła głowę na dębowej ławce i wsłuchała się w słowa nauczyciela.
-Jak wiecie jestem Trhpak sensei. Teraz przeczytam kto z kim będzie w grupie trzyosobowej i kto was będzie nauczał.-Oni słysząc te słowa skupiła się i powędrowała do umysłu nauczyciela. Spojrzała jego oczyma na kartkę i zobaczyła swoim imię z jakimiś dwom dziewczynka.- Hm.. To nie tak. –powiedziała do siebie, a Trhpak to powtórzył, chwyciła zielony długopis i skreśliła to co jest niepotrzebne. Uśmiechając się do siebie wyszła z owego umysłu. Nauczyciel ocknął się i zaczął dyktować kto z kim jest w drużynie. Nastolatka znowu pogrążyła się w myślach ,,Mogłam napisać, żebym była z Gaarą w drużynie, a nie z bliźniakami Khlats”. Nagle nauczyciel stanął, popatrzył na kartkę i przeczytał.
-Oni i bliźniaki Khlats, a ich nauczycielem będzie Mizuka-san.
Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie ,,Kobieta, a więc będzie jeszcze łatwiej niż myślałam.’’ Znudzonym wzrokiem spojrzała na klasę. Po chwili zasnęła. Poczuła jakieś szturchanie. Otworzyła oczy i przed sobą zobaczyła mała pacynkę ze sznurkami z chakry ,, Kankuru?’’ spojrzała w stronę chłopca, który się uśmiechał ,,Dziękuję, spróbuję czegoś nowego’’ zacisnęła pieść i skoncentrowała się na pacynce. Nagle usłyszała jak coś się rozrywa i mały trzask. Otworzyła oczy i zobaczyła spaloną na proch pacynkę i zdziwioną minę chłopca i jego siostry. Sama się uśmiechnęła.
-Teraz macie 15 minutową przerwę, a następnie wrócicie do tej klasy i poznacie swoich sensei. Z nimi udacie się na trening. Spojrzała na klasę, nie było tu nic ciekawego do roboty więc postanowiła kontynuować drzemkę. Śnił jej się dzień, w którym oddała Gaarze misia, gdy nagle poczuła ponowne szturchanie.
-Kankuro daj mi spokój..
-Tylko chłopcy ci w głowię panno?!
Oni spojrzała do góry, zobaczyła starszą kobietę z blizną na policzku. Włosów prawie nie miała. Na sobie miała kimono. Dziewczyna spojrzała na opustoszałą klasę.
-No to idziemy..- i wolnym krokiem ruszyła do drzwi.
-Hola panienko! Nie chcesz wiedzieć jak się nazywam?
-Mizuka-san.. Kobieta się zmarszczyła.
-Idziemy chłopcy..- bardzo wolno ruszyła za nastolatką.
***
-Usiądźmy.. Będziemy medytować.
Oni i bliźniacy usiadła koło źródełka.
-Czy to ta sama polana? -zadała sobie pytanie.
-Nie gadaj! Skup się! Uwolnij swojego ducha! Zostaw pusty umysł! Usłysz wszystko co znajduję się na pustyni..- Mizuka odpłynęła. Chłopcy zasnęli, ale dziewczyna postanowiła wykorzystać to, że umysł nauczycielki jest pusty. Skupiła się i przeniosła się do jej umysłu, powędrowała przez żyły do serce i z małą pomocą swojej siły spowodowała zawał. ,, Muszę szybko uciekać bo mogę też umrzeć’’. Prędko wyszła z jej ciała i zdyszana wstała.
-Idziemy.- Machnęła ręką w stronę bliźniaków i ruszyła ku akademii. Przy wyjściu spotkało odpowiednią osobę, zaczęła udawać przerażenie i podbiegła do dorosłej osoby.
-Trhpak sensei coś nie tak z Mizuki-san!
-Co się stało?!
-No zaczęliśmy medytowac.. I chyba umarła.
-Pokażesz mi gdzie jest jej ciało?
-Oczywiście. Pobiegliśmy na miejsce zdarzenia. Mężczyzna oglądał jej ciało.
Cicho szeptał: Musiała wejść do umysłu umierającego stworzenia...
-Moi drodzy przykro mi, że spotkał was taki pech...
-Przykro mi to mówić, ale musimy iść na trening..
-Ale jak to nie macie nauczyciela
-Niech się pan nie martwi. Jesteśmy trochę w szoku i chcemy potrenować.. Może to nam trochę pomoże na duchu.
-Może.. Pamiętajcie, że zawsze możecie się do mnie zgłosić po nowego senseia.
-Dziękuje bardzo, do widzenia.
-Do widzenia -pomachał młodzieży i odszedł.
-Musze trenować...- Powiedziała Oni i spojrzała na klonu- Wy możecie zginąć za pierwszym razem, ja nie.
Dziewczyna oparła się o palmy, zrelaksowała się i powoli zanurzyła się we wspomnienia.
Otworzyła oczy, nie zauważyła żadnych zmian.
-Po prostu muszę się skoncentrować.- Skoncentrowała się, usłyszała głos ziemi, który powtarzała głosy z dawnych lat, nagle usłyszała swój cieniutki głosik ,, Tto.. Chyba Twoje’’, a potem głosik Gaary ,, Dziękuję’’
-Muszę mu pomóc.
Rozpoczęła ostry trening. Najpierw przez 2 dni rzucała shurikenami i kunaiami.
Następnie biegła 60 km w poszukiwaniu lasu. Gdy wreszcie znalazła jakiś skrawek dżungli, ćwiczyła walkę mieczem. Kiedy wróciła do oazy zostało jej jeszcze trochę sił na zapanowanie nad wiatrem, piaski i wodą. Zmęczona wróciła do swojego pustego i zimnego mieszkania, w którym było parę podstawowych sprzętów. Wykończona położyła się do swojego łóżka.
-Czy to przyniesie rezultaty? -patrzyła chwilę w niebo.-Miejmy nadzieje.
Następnego ranka gdy spotkała się z klonami rozkazała im wykuć 3 opaski z wzorkiem, który narysowała na kartce oraz zmienić stroje. Oni zaś ruszyła z torbą w stronę akademii. Weszła do sali, w której kiedyś się uczyła, przejechała ręką po biurku nauczyciela, było wykonane z kamienia, a nie jak inne z drewna.
-Też je bardzo lubię- odwróciła się o zobaczyła Trhpaka. Zarumieniła się.
-Dzień dobry.
-A więc dziś idziecie?
-Wygląda na to, że tak.
-Powodzenia.-Gdy nauczyciel to powiedział dziewczyna posmutniała.-Coś nie tak?
-Nie wszystko w porządku po prostu będę tęsknic za wioską to wszystko.
-Jestem pewien, że i tak ją kiedyś opuścisz..
-Zobaczymy.. Zobaczymy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:31, 26 Mar 2008    Temat postu:

rozdział 3
Japonia, 1995 rok. Wioska ukryta w piasku.
Oni i Gaara zostali przyjaciółmi. Codziennie dzieci wybierały się na spacer po wiosce.
Pewnego dnia gdy dziewczynka podczas zabawy przy opuszczonym, kamiennym domu niechcąco weszła bardzo głęboko do umysłu przyjaciela zobaczyła wielkie zielono, żółto, czarne oczy. Owa osoba nagle powiedziała:
-Kim jesteś?
-Przyjaciółką Gaary, a ty?
-Twoim koszmarem, nigdy więcej nie pałętaj się po jego umyśle!- dziewczynka została wyrzucona z umysłu. Gaara wstał.
-Jestem Shuukaku, demonem zapieczętowanym w ciele tego chłopca.- Siedmiolatka przestraszyła się bardzo i zrobiła parę kroków w tył.-Teraz pożałujesz tego, że grzebałaś w jego wspomnieniach dziedziczko klanu Yuki. Giń!- w tej chwili piasek z ziemi podniósł się i utworzyła się z niego dłoń, która ją złapała. Oni z płaczem chciała wejść do umysły przyjaciela. Lecz poczuła ból. Otworzyła oczy i wróciła do swojego umysłu z jej nosa i ust lała się krew.
-Bolało?- dziewczynka spojrzała na przyjaciela, z jednej strony twarz miał swoją zapłakaną twarz, a z drugiej piaskowego potwora. Kiedy siedmiolatka zobaczyła znowu te oczy jej skronie zaczęły pulsować. Nagle poczuła silny ból i z jej ucha zaczęła lecieć krew- Zginiesz!- piaskowa ręka jeszcze mocniej zacisnęła się dookoła tułowia dziecka.
Podniosła całe w krwi ciało do góry i zaczęła uderzać o budynek. Oni syknęła z bólu i odpłynęła w sen. Nie czuła bólu, jedynie to jak coś ją łaskotało po plecach, unosiła się do góry i spadała. Nagle obudziła się. Nad nią stał już nie pół Gaara, pół potwór tylko potwór.
-Nie musisz się martwic Gaara zapomni o tobie. Jeśli jeszcze kiedyś cię spotkam to tym razem cię zabiję, a teraz wybacz, ale udam się na małą przekąskę z twoich rodziców.
-Mamo, tato- wyszeptała, ale już nic więcej nie mogła powiedzieć, bo demon mocno kopnął ja w brzuch, wypluła krew i zemdlała.
~~4 godziny później~~
Dziewczynka poczuła gęsią skórkę na całym ciele, powoli otworzyła oczy i spróbowała przetrzeć twarz, ale tylko syknęła z bólu. Zebrała trochę sił i skupiła się, znalazła pierwszy wolny umysł człowieka. Nakazała przyjść mu do opuszczonego budynku czym prędzej. W ostatkach sił opuściła umysł, patrzała w niebo i przypominała sobie co cię stało.
-Zapomni o mnie?- dziewczynka chwilę się zastanawiała, próbowała sobie przypomnieć co potem powiedział Shuukaku- Mamo! Tato!.- Nagle usłyszała ciche sapanie.
-Jest tu kto?- Zawołał jakiś mężczyzna.
-Pomocy-Powiedziała cichutko . Ktoś do niej podszedł i wziął na ręce.
-Biedne dziecko- zasnęła otulona ciepłym szalem.
***
Japonia, 2003. Lasy.

Nastolatka wraz z chłopcami zatrzymała się w lesie.
-Przebierzmy się-Powiedziała stanowczo.
-Odwróć się na chwilę..- Poprosili chłopcy. Oni odwróciła się. ,,Już trzeci dzień odkąd wyruszyliśmy do wioski ukrytej w liściach, powinniśmy być już blisko’’. Rozjerzała się po liściastym lesie, w którym można było dostrzec wiele zdziwionych zwierząt. Rosła tu dużo nieznanych im drzew i roślin. Ukucnęła koło jakiegoś krzaczka i oglądała rośliny jakich nigdy nie widziała.
-Już-Oznajmili bliźniaki.
-Teraz wy się odwróćcie.
-Oczywiście-Chłopcy zaśmiali się. Dziewczyna ściągnęła wszystko prócz bielizny. Powoli wyciągnęła z torby czarne klapki, granatowe getry, zielono-granatową sukienkę i jak to nazywali bliźniacy ,,skarpetki na ręce’’ również koloru granatowego. Dziewczyna ubrała się szybko by chłopcy nie mieli zbyt dużo do oglądania. Wyciągnęła z torebki lusterko w, którym się obejrzała.
-To jeszcze nie to.- Szybko wyciągnęła kunaia z poprzedniej odzieży, złapała za swoje lśniące, białe włosy i obcięła je na długości szyi.
-Czy któryś z was może mi pomóc z włosami?- Chłopcy odwrócili się i na chwilę zastygli.-Co brzydko wyglądam?
-Ślicznie-Powiedział jeden z bliźniaków i zajął się wyrównaniem włosów.
-Mogłabyś się nie ruszać? Będzie krzywo i to będzie twoja wina.
-Trudno.- Trochę czasu zajęła obcinanie włosów, ale po niedługim czasie ruszyli.
-Jestem głodny- po godzinie odezwał się jeden z chłopców.
-Już widać miasto, poczekaj.
W trójkę stanęli przed bramą, wolnym krokiem weszli do środka. To co ujrzała Oni zachwyciło ją, wszystko było tak kolorowe i radosne. Na chwili na jej twarzy zagościł uśmiech po czym znikł.
-Idziemy coś zjeść.-Ruszyli przed siebie, wkrótce poczuli jakiś przyjemny zapach.
Stanęli przed małym budynkiem, na którym pisało ,,Itarachi’’
-Dzień dobry co ma pan tutaj dobrego?- spytała zaciekawiona Oni.
-Ramen.
-A co to jest?
-Hm.. No więc jest to zupa, która najczęściej podaję się z mięsem.
-Poproszę 3 porcje.
-Przygotuje coś specjalnego cudzoziemcy- spojrzał na ich opaski.- Z jakiejś jesteście wioski?- Jeden z bliźniaków chciał już coś powiedzieć gdy oni go szturchnęła i powiedziała:
-Z wioski ukrytej w myślach.
-A gdzie to jest?
-Zupa się panu przypala- mężczyzna odwrócił się i spojrzał do garnka. PO chwili zrozumiał sarkazm.
-Solony ramen z wieprzowiną, Smacznego!
Cała trójka chwyciła pałeczki i je rozerwała. Zaczęli konsumować zupę i mięso.
Gdy miski zrobiły się puste, a brzuchy obrzmiałe, dziewczyna zapłaciła i udali się w stronę budynku, w którym miał być sprawdzian. Stanęli przed wysokim budynkiem, który wykonany był z kamienia.
-Wchodzimy.- powoli weszli do akademii i udali się do sali 301. Było tam bardzo mało osób.
Większość swoim zachowaniem i ubiorem nie wyróżniała się z tłumu. Cała trójka zamaskowała się w tłumie. Dziewczyna powoli zaczęła się denerwować, dla rozluźnienia postanowiła pożartować. Skupiła się na shurikenie, który poszybował w stronę jakiejś blondynki, przyciął jej trochę włosy, następnie poleciał w stronę chłopaka z psem na głowię, lecz nagle piesek zaszczekał, a chłopak się odwrócił, shuriken upadł na ziemie.
-Kto to?
-Ja-odezwała się Oni. Chłopiec się chwilę jej przyglądał.
-Jestem Kiba, a to mój pies Akamaru, a ty jak się nazywasz.
-Mów mi Oni.- nastolatka szybko się odwróciła. Nie była tu po to by poznawać chłopców. Ze znudzenia podeszła do drzwi i usiadła na jakimś stole. Drzwi się otworzyła i wszedł Gaara. Oni spojrzała na niego z rumieńcami na policzkach, za nim weszli Temari i Kankuro. Skierowali wzrok na opaskę. Oni odwróciła głowę. Po jakiś 15 minutach weszła duża grupka osób w tym blondyn w pomarańczowym dresie, różowo włosa dziewczyna i ponurak w dziwnej fryzurze. Do nich doszedł Kiba i parę innych osób. Zaczęli rozmawiać. Nastolatka zauważyła, że zawsze obrywa się blondynowi. Przyjrzała mu się. Chłopak chyba zauważył jej wzrok, bo przez chwilę patrzał na jej twarz, a potem na opaskę. Odwrócił się w stronę wszystkich i zaczął krzyczeć, że nazywa się Uzumaki Naruto, i że jest najlepszy. Oni uśmiechnęła się i wróciła do oglądania uczestników sprawdzianu. Dostrzegła podejrzanych geninów z wioski dźwięku. Weszła do umysłu dziewczyna, niestety był zamknięty. Nagle Oni poczuła jak jej skronie pulsują. Złapała się w okolicach uszu i poczuła ciepła krew na ręce.
Szybko wytarła w rękę i dalej oglądała geninów. Jej wzrok długo zatrzymał się na Gaarze.
Na salę wszedł dziwny gościu i opowiedział jakie będzie ich zadanie, a mianowicie napisanie testu. Nagle zobaczył grupkę osób, które chciały walczyć. Wszyscy ruszyliśmy do ,,klasy’’.
Przy wejściu każdy dawał swoje zgłoszenie, a w zamian dostawał numerek. Oni dostała numer 57, siedziała niedaleko Kiby. Nauczyciel wyjaśnij im regulamin, Oni będąc w jego głowię zrozumiała od razu- ,,My mamy ściągać tak żeby oni tego nie zauważyli.’’ Po chwili gdy wszyscy zaczęli pisać weszła do umysłu osoby, która siedziała przed nią, robiła już czwarte zadanie na dziesięć. Szybko zaczęła powtarzać sobie wersy napisane przez zniewoloną osobę, a jednocześnie starała się sama pisać.
-Skupienie Oni.. Skupienie-szeptała. Po 10 minutach miała już wszystko, grzecznie oparła się o ławkę i zapadła w sen. Za pół godziny usłyszała ciche szczekanie i lekkie szturchanie w bok
-Obudź się zaraz będzie ostatnie pytanie.-szeptał Kiba.
-Już wstaję-wytężyła słuch i czekała na słowa nauczyciela.
-Jeśli ktoś chce zrezygnować niech zrobi to teraz, jeśli zrezygnujecie teraz będzie mogli spróbować za rok, ale jeśli zostaniecie i źle odpowiedzi na dziesiąte pytanie już nigdy nie zostaniecie chuninami.- Wszyscy bardzo się zdenerwowali tą wiadomością.- Automatycznie gdy jedna osoba odejdzie cała drużyna odchodzi. A więc czy ktoś chce zrezygnować?- spytał nauczyciel i uważnie patrzał w tłum, po chwili w górze pojawiło się dużo rak, całe drużyny opuściły salę, nagle zrobiło się strasznie pusto dookoła niej.-Ktoś jeszcze?- owy blondyn podniósł dłoń, różowo włosa się zdziwiła, dziewczynka obok też, ale ten uderzył dłonią w blat stołu.
-Nie poddam się.. -dalej nie usłyszała, bo zanurzyła się w myśli. ,, Ten chłopak jest ambitny.. Może pójdę z nim kiedyś na tę smaczną zupę.. Ramen czy jak..’’ nagle na sali zapadła cisza ,,Oo.. Czas na dziesiąte pytanie’’
-Dziesiątego pytania nie ma-oznajmił nauczyciel, wszyscy byli bardzo zdziwieni, ale ona to wiedziała od początku, kiedy była w umyśle tego mężczyzna, słyszała jak kalkulują sobie wszystko co ma powiedzieć.
-Czy mogę się zdrzemnąć?- spytała się sama siebie-Tylko chwilka. Powoli powieki jej się zamykały ,, Trzy dni leciałam jak piorun do tej wioski, dajcie mi odpocząć..’’ Nauczyciel ściągnął opaskę z głowy i ten widok ją zszokował, na jego skórze widniało bardzo dużo blizn, które nie wyglądały estetycznie. ,, Dobrze, że ja jako kobieta mam chociaż włosy na głowie, a on jest łysy..’’ Niektórzy jeszcze zadawali pytania na temat dziesiątego pytanie, wkrótce się rozluźnili, a nagle przez okno wleciało coś wielkiego czarnego. Okazało się, ze to była kobieta
-Anko znowu faul start- powiedział nauczyciel. Kobieta się zmieszała, a Oni wraz z Kibą zaczęli się śmiać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:32, 26 Mar 2008    Temat postu:

rozdział 4

Japonia 1995 rok, wioska ukryta w piasku.

Następnego dnia dziewczynka ze skręconą kostką, złamaną ręka i posiniaczonym ciałem powoli wraz z mężczyzną, który ją ocalił poszła do kazekage.
-Pamiętasz coś?- spytał owy mężczyzną, po chwili zastanowienia dziewczynka stwierdziła:
-Nie.-oczywiście było to kłamstwo, ale nie chciała nic mówić. Stanęli przed salą, w której był kazekage. Opiekun pchnął ręką drzwi i weszli.
-Witamy czcigodnego kazekage!- powiedział z uśmiechem.
-Witam, co pana tu sprowadza?
-Ta mała przybłęda- wskazał na dziewczynkę.
-Co jej się stało?
-Nie pamięta.
-Może ma to coś wspólnego z wymordowaniem klanu Yuki...
-Jak to? Przecież to był najsilniejszy klan w naszej wiosce!
-Wczoraj wieczorem coś wielkiego przyszło do ich posiadłości i wszystkich powybijali.. Chwileczkę.. Kochaniutka podejdź- powiedział do Oni, dziewczynka z szacunkiem podeszła.-Czy nazywasz się Yuki Oni?
-Tak- skinęła leciutko główką.
-I mi nic nie powiedziałaś?- wtrącił się wieśniak.
-Proszę o ciszę, gdzie pan ją znalazł?
-Przy opuszczonym domu.
-Co tam robiłaś dziecko?
-Ja.. Bawiłam się.
-Był ktoś tam z tobą?
-Nie.- skłamała.
-A więc co się stało, że tak wyglądasz.
-Nie pamiętam.
-I co teraz? Nie masz żadnej innej rodziny.
-Nie wiem.
-Przydzielimy ci jakieś mieszkanko, ktoś z wioski na pewno ci pomoże.
***

Oni radziła sobie świetnie, miała swoje skromne mieszkanko. Całe mieszkanie, które składało się z kuchni, łazienki i pokoju było pomalowane na biało. W wyposażenie domu wchodziły tylko najpotrzebniejsze rzeczy : łóżko, kuchenka, toaleta. Jej sąsiadką była stara pani Tsukino. Codziennie dziewczynka wraz ze starszą kobietą szła rano na zakupy, a potem została odprowadzona pod samą akademie. Po akademii wracała sama do domu i po zjedzeniu zawsze nie dobrego obiadu pani Tsukino sprzątała mieszkanie i dorabiała na zabawki i słodycze jak każde 7-letnie dziecko.
Gdy Oni skończyła 14 lat pani Tsukino umarła. Wszyscy mówili, że ze starości, ale Oni czasami się wydawało, że to jej wina. Mimo iż miała spadek bardzo oszczędzała.
Nie jadała wykwintnych potraw w barach przy drodze tylko starała się jeść jak najwięcej ,,owoców pustyni''. Pewnego ciepłego dnia zobaczyła Gaare z rodzeństwem. Jej dawne uczucie do chłopca zapłonęła mocno w okolicach serca, ale po chwili przypomniała sobie słowa demona.
- Nie poddam się tak łatwo- powiedziała do siebie, wzięła zwój i pióru i zaczęła coś szybko notować.

***

Japonia 2003, wioska ukryta w liściach.

Anko jak nazwał ją Ibiki zaprowadziła ich do tak zwanego ,, Lasu śmierci'' ich zadaniem było wyruszenie z jednym zwojem, a wróceniem z dwoma. Gdy Oni wraz z bliźniakami dostała zwój, chciała wejść do umysłu Gaary, by zobaczyć, którym wejściem wchodzi, ale nagle poczuła silny ból w skroniach zaczęła pluć krwią. Krew leciała z każdego otworu na twarzy ; uszu, buzi, nosa, oczu. Dziewczynka o szarych oczach podbiegła do niej.
-Nic ci nie jest?
-Ni.. Nic mi nie jest- nastolatka odpowiedziała przez wypływająca krew, dziewczynka odeszła, a Oni wraz z chłopcami ruszyła ku pierwszemu wejściu.
,, Jeśli nie mogę wchodzić do niczyich umysłów jestem bez silna.. Jedyne co mi zostaje to taijutsu.''. Egzamin się zaczął. Ona i jej drużyna od razu skoczyła ku górze.
-Mamy 3 dni by zdobyć zwój i dotrzeć ku wieży..
-Jesteście silni?
-Może trochę, a co?
-No bo.. Nie mogę wchodzić do umysłów.
-CO?!CZEMU?!
-Widzieliście jak leciała mi krew?
-Tak..
-Właśnie wtedy próbowałam wejść do kogoś umysłu..
-Twoja wina, Ty będziesz walczyc- odburknął chłopak.
-Nie pomożecie mi?!
-Może trochę.
-Cii.. Ktoś tu jest.- dziewczyna spojrzała w dół, była tam trójka zamaskowanych osób.
-Ciekawe jaki mają zwój..
-My jaki mamy?
-Nieba.
-Zaraz spróbuję mojego nowego jutsu- powiedział Khlats i złożył ręce w jakieś znaki.
-Letufugan no jutsu- jego oczy zaświeciły się na zielono.- Mają zwój ziemi.
-Skąd wiesz? -zapytała ciekawska Oni.
-Te oczy są jak rentgen, za każdym razem kiedy w mrugnięciu skoncentruje trochę charky mogę widzieć o jedną warstwę więcej, mrugnął-Ładne ciałko..
Oni na niego spojrzała z wyrzutem i z całej siły się zamachnęła i walnęła kolegę.
-Zboook!
-O widzę, że mamy gości- powiedzieli zamaskowani przeciwnicy
-Kim jesteście?- spytała zeskakująca z drzewa dziewczyna.
-Nie ważne- odpowiedziała jej fioletowo włosa dziewczyna.-Walczmy.
Oni i bliźniacy stanęli naprzeciwko przeciwników, były to 2 dziewczyny i jeden chłopak.
Nastolatka walczyła z fioletowo włosą.
-Boisz się?
-Tak, o to co zostanie z twojego ciała..- Obydwie ruszyły na siebie z pięściami- Arrrgghhh!- Oni poczuła zatrzymująca się pięść dziewczyny na jej policzki, szybko kucnęła i kopnęła przeciwnika w brzuch, który odleciał do drzewa.
-Myślałaś, że będzie tak łatwo?- Natychmiast się podniosła i zaczęła biec w stronę Oni.
-Marui no jutsu- Z ziemi zaczęły wyłaniać się postacie, które tak szybko atakowały nastolatkę, że nie nadążała się bronić.- Porażka boli prawda? Nigdy jej nie posmakuję- Przeciwniczka Oni roześmiała się.
-Reiko! Pomóż- krzyknął jeden z towarzyszy dziewczyny. Szybko odbiegła. Oni powoli podnosiła się z ziemi, czuła nie tylko upokorzenie, była to również wściekłość.
-Pożałujesz suko!- wytarła twarz, złożyła ręce w parę znaków- i wyszeptała parę słów, przy niej pojawiły się jej dwie replikacje.- Pożałujesz suko! -krzyknęła jeszcze raz i wszyscy ją zauważyli trzy dziewczyny biegły w stronę przeciwników, Oni i jej klonu nacisnęły jednocześnie na tętnice. Reiko i towarzysze zemdleli.
-Czy myślałaś, ze będzie tak łatwo?- spytała się Reiko stojąca na drzewie, w tej chwili jej replikacja zniknęła.
-A ty?- spytała Oni stojąca za dziewczyną- Dobranoc- wbiła kunaia w szyję przeciwniczki, przeszukała jej ciało i wzięła zwój.-Musimy szybko dotrzeć do wieży żeby zastawić pułapkę na słabeuszy..
-A po co? Mamy przecież zwój.
-Tu chodzi o radość zabijania..- nastolatka wzbiła się w górę, lecz od razu poczuła na sobie ciężar i spadła w dół.
-Moja głowa..- spojrzała do góry, onieśmielony Kiba ,,spalił cegłę’’
-Przepraszam.
-Kiba.. Nic nie szkodzi- próbowała wstać, ale poczuła jak jej noga odmawia posłuszeństwa- Chyba skręciłam kostkę.
-Uuu.. Ja naprawdę przepraszam ja nie chciałem..
-Nie to moja wina.
-Przepraszam- wtrąciła się biało oka dziewczynka.- Masz- podała jakiś mały słoiczek- Posmaruj tym nogę powinno mniej bolec. Oni wzięła słoiczek i posmarowała kremem nogę, rzeczywiście ból ustąpił, ale wiedziała, że jeszcze noga nie jest do końca sprawna.
Kulejąc podbiegła do Kiby i go popchnęła, chłopak stracił równowagę i się przewrócił, wszyscy wybuchli śmiechem. Gdy wszyscy beztrosko się śmiali, coś zaszeleściło w krzakach. Po chwili Oni poczuła jak coś wbija jej się w udo i upadła na Kibę, zdziwiony chłopak krzyknął :
-Co jest?!- ale po chwili zauważył krwawiącą nogę dziewczyny.- Kto tam jest?
Zza krzaków wyskoczyli trzej chłopcy o długich włosach.
-Gai.
-Mai.
-Hai.
Oni z trudem wstała, cicho spytała :
-Czego chcecie?
-Waszej śmierci- powiedzieli razem.
-Więc walczcie, nasza 6 przeciw waszej 3.
Wszyscy ustawili się w pozycjach bojowych, bliźniacy oblizali usta, Oni wyjęła shurikeny z uda, Kiba stanął na 4 nogach, Hinata stanęła w pozycji gotowej do taijutsu, a Shiba stał spokojnie.
-No to zabawimy się- powiedział szaro włosy Mai, Oni i bliźniacy stanęli po bokach i rzucali brońmi w przeciwników by ich rozproszyć, a Kiba, Hinata i Shino walczyli z bliska. Po dwóch godzinach wciąż był ,,remis’’, wszyscy mieli coraz mniej chakry.
Nagle z zza krzaków wyskoczył jeszcze jeden chłopak i krzyknął
-Ten no jutsu- jego usta robiły się coraz większe, zaczął wciągać powietrze co wywołało trąba powietrzną, piesek Kiby, Akamaru ledwo co trzymał się jego głowy. Dziewczyna nagle zauważyła lecący zwój w stronę ust, nie był to jej zwój, ale rzuciła się w trąba, niestety pergamin był lżejszy i szybko doleciał do chłopca, który natychmiast uciekł, a wyczerpana Oni uderzyła twarzą w drzewo, przez co z jej nosa zaczął lecieć gęsty ,,strumyk’’ krwi.
Zapadła cisza. Chwiejnym krokiem Oni ruszyła przed siebie
-Isao, Isei idziemy- bliźniacy kiwnęli głowami i ruszyli za nią.
Szli przez las, robiło się coraz ciemniej.
-Jestem głodny- powiedział Isao. W tej chwili Oni przypomniał się ramen. Nigdy go nie jadła, ale widziała kiedyś u siebie w wiosce. Przypomniała sobie również okropne obiady swojej opiekunki. ,,Czemu zamiast zabawek nie mogłam kupić tej pysznej zupy?’’. W jej brzuchu zaburczało.
-Muszę coś zjeść..- Oni oparła się o drzewo, a Isao i Isei położyli się na ziemi.
-Słyszę strumyk!- krzyknęli jednocześnie- Nie! To ja słyszę strumyk!
-Cicho- powiedziała spokojnie dziewczyna- Idziemy.- słuchała lasu, słyszała walki i awantury, szumy, krzyki, szlochy i ..

-Nareszcie woda- jeden z bliźniaków rzucił się do czystej rzeczki przed nimi.
-Jak się napijecie czy co tam chcecie powiedzcie mi- dziewczyna usiadła na brzegu
,,To dopiero pierwszy dzień, każda moja partia ciała ma jakaś kontuzje, a chakry w ogóle nie mam. Podsumowując: Jest super!’’
-Już- krzyknęli chłopcy, spojrzała w ich kierunki, byli w samych bokserkach z rybami na sztyletach.
-Macie dla mnie też?- spytała nieśmiało dziewczyna. Chłopcy się uśmiechnęli i wyciągnęli jeszcze jedną, weszli na brzeg i próbowali rozpalić ogień. Nastolatka podeszła do wody, ściągnęła klapki i getry, wsadziła stopy do wody. ,,Ciepła’’, spojrzała w stronę chłopców którzy piekli ryby. ,, Po co ja im czyściłam umysły? Jestem potworem’’ posmutniała dziewczynka ,, Udaję taką ostrą..’’ Jeszcze raz spojrzała w stronę chłopców, byli zajęci ogniskiem, szybko ściągnęła sukienkę i wskoczyła do wody. Zobaczyła swoje okaleczony nogi, wymyła rany i napiła się wody. Było jej tak dobrze. Zanurkowała, a po chwili wypłynęła spod wody, było płytko, ale dla Oni było w sam raz, podeszła do brzegu i wzięła ciuchy, trochę je przeprała.
-Chłopcy..- Oni trochę się zarumieniła gdy chłopcy na nią spojrzeli, jej wyprane ciuchy wisiały na drzewie, a ona sama była w bieliźnie- Pożyczy mi któryś bluzę?
Chłopcy trochę się zmieszali, ale natychmiast dali jej grubą bluzę, nakarmili rybę i ułożyli do snu.
-Dziękuje wam bardzo.- Dziewczyna i Isao się położyli, a Isei objął wartę. Noc była dość zimna, Oni patrzyła się w gwiazdy, po chwili jej powieki zrobiły się cięższe, cięższe, zapadła w sen.

***

-Oni wstawaj już ranek..- coś ją szturchnęło, powoli otwierała oczy, przed nią stał bliźniak.
-Już wstaję..- po omacku, w za dużej bluzie doszła do wody i zanurzyła twarz. – Zimna.
-Chodź musimy pogadać.. – powiedział Isao, Oni odeszła od wody i usiadła przy wygasającym ognisku.
-Ja chciałem Ci powiedzieć w imieniu mojego brata, że.. Jeśli nie dasz buzi któremuś z nas zabierzemy Ci zwoje i nie przejdziesz dalej..
-Czy wyście oszaleli? Macie tylko instynkty i chakrę, to wszystko co się w was znajduje, a wy chcecie buzi za podtrzymywanie was przy życiu? To takie dziecinne.. Oszaleliście chyba.
-Tego się spodziewaliśmy Isei. – chłopiec podszedł i złapał ją od tyłu- Jesteśmy puści, to wszystko przez ciebie, straciliśmy rodzinę przez ciebie.. JESTEŚ POTWOREM! Nie masz duszy, zrobiłabyś wszystko dla tego głupiego chłopaka, który nawet cię nie zauważył!- Oni chwilkę na nich popatrzała.
-To wy jesteście potworami!- ze łzami w oczach wyrwała się Isei’owi i pobiegła do lasu.
Zaczęła łkać, siedziała w samej bluzie i bieliźnie więc było jej bardzo zimno, rosa z gałązek skapywała na jej głowę i ręce, dziewczyna się skuliła i zaczęła łkać jeszcze głośniej. Słyszała szelsty ninja skaczących po drzewach, ale nikt nie zatrzymał się by pomóc...
-Bezdusznemu potworowi.. Tak to p..Prawda jestem bezduszna.. Ja taka naprawdę nie jestem ja tylko udaję.. Ja- łzy spływały po jej policzkach. Nagle usłyszała szelest w krzakach, odruchowo chciała wyciągnąć kunai’a, ale nie miała niczego przy sobie.
-Mam nadzieje, że to nie oni, niech mnie ktoś zabiję- cichutko szeptała przez łzy.
Znowu usłyszała szelest w krzakach i cichutkie szeptanie
-Jakaś dziewczyna się tu maże.
Oni to zdenerwowało
-Ja się nie maże.. – wstała gotowa do walki, choć miała tylko chakry na jeden atak.
-Naprawdę?- powiedział ktoś z tyłu, zaskoczona nastolatka odwróciła się na pięcie, przed jej twarzą stał Gaara.
-Naprawdę... To tylko rosa.. Ja tu siedziałam bo czekałam na swoich towarzyszy..- zaczęła coś zmyślać.
-W samej bieliźnie?- spytała dziewczyna. Oni się zarumieniła, starała się zakryć bluzą.-Czemu wymyśliłaś fikcyjną wioskę? Przecież jesteś z piasku..
-Ja..
-Pamiętam cię, zawsze spałaś na lekcjach, kiedyś rozwaliłaś moją kukiełkę.- to był Kankuro.
-Możliwe, a teraz musze wracać..- Oni już chciała udać się w stronę rzeczki, ale coś złapała ją za nogę. To była ręka z piasku.
-Gaara zostaw ją!- krzyknął Kankuro.
-Ona coś wie o mnie..
-Ja nie mogę on mi zabronił!- dziewczyna znowu rozpłakała się, przez jej oczy przeleciały wspomnienia, tak bardzo się bała, zaczęła machać rękoma, aż wreszcie jakaś stara gałąź spadła na tarcze z piasku Gaary.
-To mnie nie powstrzyma! Mów
-Proszę daj mi spokój.
-Gaara!- krzyknęła Temari- Nie marnuj czasu na tę krętaczkę. Chłopak ostatni raz zimno spojrzał w jej oczy i wskoczył na drzewo, Oni ze łzami w oczach pobiegła do obozu.
Chłopcy już się zbierali..
-Daj buziaka!- krzyknął Isao, Oni w biegu złożyła pieść i uderzyła go w policzek, było w tym tyle złości, że wleciał do rzeczki, dziewczyna podbiegła do drzewa, na którym suszyły się jej rzeczy, w pośpiechu ubrała tylko sukienkę i buty.
-Który ma torbę?
-Ja- powiedział Isei, nastolatka wzięła resztę ciuchów i opaskę i wrzuciła do torby.
-Lecimy!- wskoczyli na pobliskie drzewa i skakali o nich.
-Mogłabyś jakoś wskazać kierunek?
-Poczekaj spróbuję- dziewczyna skupiła się wsłuchała się w las, szukała głosu Anko.- W lewo.-skakali po gałęziach cały dzień lecz wieży nie było widać.
-Daleko jeszcze?
Oni zlekceważyła to pytanie i powiedziała:
-W nocy też będziemy biec.
-Coo jestem zmęczony.. Ty nie miałaś warty!
-Trzeba było nie dawać mi taryfy ulgowej jestem ninją, kobietą też, ale tu jestem tylko ninją. W ciszy ruszyli dalej. Dwie godziny później dziewczyny zaczęły już bolec stopy, ale nie mogła pokazać, że jest słaba, chłopcy chyba byli też zmęczeni bo skakali jakoś wolniej.
-Poczekajcie chwilkę..- Oni wspięła się na szczyt drzewa- Widzę wieże.. Jutro około czternastej powinniśmy tam być, a teraz- mówiła schodząc- Zdrzemnijcie się, ja stanę na warcie.
Chłopcy oparli się o drzewa i zasnęli na gałązkach, a dziewczyna strugała w drzewie napis:
,,Aby chronić Cię przed całym zimnem świata,

ciepło słońca...

ciepło ognia...

ciepło serca...’’

Usłyszała jak jakaś gałązka nie daleko się łamie, spojrzała dookoła siebie nikt się nie zbliżał, ale oddech dziewczyny przyśpieszył, spojrzała w dal, zobaczyła kawałek oddalającej się bluzy.
Ktoś złapał ją w pasie, a ona odruchowo pchnęła kunai w brzuch przeciwnika.
-Oni..- to był głos Isei’a
-Nie zachodź mnie od tyłu!- wrzasnęła, nie chciała okazywać odrobiny litości po tym co jej powiedzieli.- Idziemy już?
-A co masz dość warty?
-Nie, chce być pierwsza.
-Masz manie wielkości..
-Milcz! Idziemy.
Ruszyła w stronę gdzie widziała bluzę, skakała z gałęzi na gałąź, ale duchem nie była na drzewie, była w lesie gdy Gara pojawił się przed jej twarzą.
-Chronić przed zimnem świata..
-Coś mówiłaś? Oni nie odpowiedziała biegła dalej, robiło się zimniej było koło czwartej rano, powoli rosa osadzała się na listkach i gałązkach, a słońce budziło się. Parę godzin później gdy ptaki zaczęły śpiewać, słońce mocno grzało ją w twarz, bliźniacy krzyknęli
-Widać wieże! Oni spojrzała na słońce
-Dziewiąta rano.. Ładnie.
Chłopcy pokręcili głowami i zeskoczyli na ziemie, Oni zrobiła to z gracją i ruszyła przodem. Gdy podnosiła nogi ziemia lekko drgała. Weszli do wieży, było tam pusto i było widać jakiś napis. Dziewczyna szybko odczytała, ale nie zrozumiała o co chodzi.
-Mamy otworzyć zwoje?
- Nie- dziewczynka wyciągnęła zwoje, nagle usłyszała ,,pyk’’ i zobaczyła dym, z niego wyłonił się Trhpak sen-sei.
-Nie rób tego.
-Wie pan, że bym tego nie zrobiła.
-Oni czemu masz jakąś dziwną opaskę?
-Dla picu, co mamy robić dalej?
-W sumie nie wiem chyba będą jakieś walki czy coś.
-Chodźmy- Oni ruszyła w ciemny korytarz.
-Jaka to jest uparta dziewczyna- mężczyźni ruszyli za nią. Wkrótce okazało się, że są jednymi z pierwszych którzy dotarli, dostali ręczniki i zostali zaprowadzeni do łazienek.
Nastolatka weszła do żółtej łazienki i zaczęła ściągać ciuchy. Spojrzała na swoje ciało, na udzie miała trzy głębokie rany, jej kostka powoli robiła się koloru śliwki liczi, a na dodatek spuchła. Miała też wiele ran i zadrapań. Weszła pod prysznic, puściła strumień gorącej wody. Było jej tak dobrze i ciepło. Chciała tu zostać na zawsze, lecz nagle ktoś nacisnął na klamkę...
C.D.N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:55, 26 Mar 2008    Temat postu:

Japonia 2003, wioska ukryta w liściach.
Do łazienki wszedł chłopak o czarnych włosach i gęstych brwiach, który miał na sobie zielony obcisły strój i pomarańczowe getry. Po chwili spostrzegł zasłaniając się Oni. Zapadła cisza, chłopiec i dziewczynka byli bardzo czerwoni.
-Jja.. Przepraszam- zaczął chłopak.
-Nic nie szkodzi- dziewczyna spojrzała na swoje zakryte nogi, znów zapadła cisza.
-Ja już pójdę- powiedział chłopak.
-Nie, czekaj. Podaj mi ręcznik- Oni zauważyła, że chłopiec jest dużo od niej wyższy.- Jak się nazywasz?
-Rock Lee.
-A więc zaczekaj kolego- uśmiechnęła się i wzięła ręcznik, dokładnie się w niego owinęła- A teraz zamknij oczy.- Lee zamknął oczy, Oni szybko wyszła z prysznica. Szybko znalazła swoje ciuchy i ubrała na siebie szlafrok. – Możesz już otworzyć.
-Przepraszam, ze przeszkodziłem w prysznicu.
-Nie, naprawdę nic nie szkodzi, i tak miałam już kończyć.
-Jeszcze raz przepraszam..
-Nie przepraszaj.
-Ale przepraszam.
-Nie musisz
-Muszę
-Wychodzę.- dziewczyna otworzyła drzwi i wyszła. Roześmiała się.
,,Bardzo zabawny chłopak.’’ Zaczęła iść korytarzem. Nagle usłyszała wolne kroki.
W jej stronę zmierzał Gaara i jego rodzeństwo.
-I znowu się spotkamy.. I znowu jesteś w bieliźnie.- popatrzał Kankuro. Oni spaliła rumieńca.
-Idziemy- powiedziała Temari i poszli. Nastolatka oparła się o ławkę. ,,Co za pech! Czy on zawsze chodzi z nimi?’’ Zaczęła się ubierać.
-Cześć panienko! Nie widziałaś Lee?- spytała osoba, która wyglądała tak samo jak on tylko była wyższa.-Jestem jego sensei’em! Oni wybałuszyła oczy.
-Tak widziałam go w łazience.
-A w której?
-Pierwszej od wejścia.
-Dzięki- sensei szeroko się uśmiechnął, a blask jego zębów oślepił dziewczynkę.
-Tak tak.- przetarła oczy i zaczęła wciągać na sobie sukienkę, gdy nagle ktoś szturchnął ją w plecy.
-Przepraszam.- Na w pół ubrana dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Lee.
-Czy ja się nie mogę ubrać w spokoju?
-Przepraszam.
-Tak?
-Zostawiłaś to w łazience- chłopak podniósł uprane majtki. Oni zrobiła się strasznie czerwona, wyrwała majtki chłopakowi i odwróciła.
-Przepraszam.
-Co znowu?
-Czy nie uważasz, że ubrałaś odwrotnie sukienkę? Oni spojrzała.
-Masz rację, czy mogę cię o coś prosić?
-Tak?
-CZY DASZ MI CHWILĘ SPOKOJU ŻEBYM MOGŁA SIĘ NORMALNIE UBRAĆ?!
-E już idę- chłopak uśmiechnął się tak samo jak jego nauczyciel i odszedł. Oni dokończyła ubieranie i ruszyła w stronę poczekalni gdzie były już jakieś 3 drużyny. Zauważyła bliźniaków. Szybko ruszyła w stronę Lee i jego drużyny.
****
Około godziny piętnastej, byli już wszyscy, którzy wyszli żywi z lasu. Zaprowadzono
Wszystkich na sale gdzie miały odbyć się walki. Oni ściągnęła getry. Zaczęła szukać czegoś innego do ubrania.
-Oni..- To był Trhpak
-Tak?
-Znalazłem to w lesie.- dziewczyna obejrzała się za siebie. To była jej stara, pustynna szata. Ubrała się w nią i zaczęła znowu grzebać w torbie.- Czego ty szukasz dziewczyno?
-To naprawdę nie pana sprawa.- nagle pociągnęła za coś mocniej i wyciągnęła swoją opaskę z wioski piasku. Założyła ją na szyję. Nagle Isao ją szturchnął.
-Walczymy.
-Co?
-No zobacz na tablicę, walczymy.- Oni spojrzała miał rację.
-Walczących proszę na arenę- powiedział jakiś jounin. Ona i chłopak zeskoczyli na dół.
-Gotowi?
-Tak.
-Tak.
-Zaczynamy.
Oni spojrzała bliźniakowi w oczy.
-Jeśli twierdzisz, że jestem potworem to teraz się o tym przekonasz!- dziewczyna ruszyła w stronę przeciwnika, biegła tak szybko, że nie było jej widać. Zmieniła kierunek i teraz biegła dookoła chłopca. Biegną skupiła się zrobiła parę znaków i krzyknęła:
-Buka no jutsu!- usłyszała jak coś eksploduje i ciche jęknięcie. Zaczęło jej się robić słabo i kręcić w głowie. Upadła na kolana i zaczęła pluć krwią, popatrzyła na swoją szatę która była cała we krwi. Zaczęła szukać wzrokiem chłopca. Zobaczyła go na środku sali, jego wszystko żyły było porozrywane, a krew lała się na wszystkie strony.
-To nie miało wyglądać tak..- wyszeptała Oni przez krew.- Nie tak.
Wszyscy na sali byli bardzo zszokowani.
-Wygrała Yuki Oni.
Nastolatka się uśmiechnęła.
-Brawo Oni!- krzyknął Lee.
-Gratulacje!- krzyknął Kiba.
Dziewczynka spojrzała się w ich stronę, wiele osób miało jeszcze zdziwioną minę w tym blondyn w pomarańczowym dresie. Nagle zauważył, że Oni się na niego patrzy i odwrócił wzrok. Dziewczyna wstała i zaczęła wspinać się na schody. Kiedy przechodziła koło owego blondyna szepnęła:
-Powodzenia.
Podeszła do swojej drużyny.
-Zaplanowałaś to?- spytał Trhpak
-W sumie to jutsu miało tylko rozluźnić jego mięśnie by nie mógł się ruszać.- spojrzała w stronę Isei’a, zobaczyła łzy w jego oczach, podeszła do niego- Ja przepraszam to nie miało tak wyglądać..
-Jesteśmy tylko liśćmi na wietrze..- po tych słowach zapadła długa cisza.
Gdy Sasuke Uchicha skończył swoją walką wygraną Trhpak sensei się odezwał :
-Lecę nie ma co czekać.
-Sensei proszę zostać.
-Niestety musze już iść, Oni pamiętaj możesz zbawić świat- uśmiechnął się i pogłaskał ją po głowie, a następnie zniknął. Dziewczyna się uśmiechnęła.
-Oni- powiedział Isei.
-Tak?
- Ja idę do łazienki.
-Pójdę z tobą, bo musze trochę zmyć krew z szaty.
-Musisz teraz?
-Nie martw się nie zabije cię na toalecie.
-No dobra.- w dwójkę ruszyli w stronę wyjścia. Kiedy doszli do toalety Oni weszła do jednej i zaczęła zmywać krew, niestety nie z wszystkich miejsc się dało, po pięciu minutach wyszła i zawołała do chłopaka:
-Wychodź już!
-Oni.. Mam nadzieję, że rozumiesz to co robię.
-O co ci chodzi? Isei jesteś tam? Isei.. Wywarzam drzwi- kopnęła drzwi, które poleciały na chłopaka.- Sorka, żyjesz? Isei- popatrzała na bliźniaka, miał podcięte żyły.- Isei! Isei!-
dziewczyna złapała się za głowę i ukucnęła. Czuła, że zaraz zacznie płakać lecz nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu...
C.D.N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:57, 26 Mar 2008    Temat postu:

Dziewczyna z trudem zatrzymywała łzy. Lee miał zmiażdżoną nie tylko nogę. Całe ciało miało liczne obrażenia. Oni nie chciała o tym pamiętać. Sama ,, usunęła ‘’ ten obraz z pamięci. Lecz nie miała już tyle sił by zatrzymywać łzy. Popłynęły strumykiem po policzkach. Były ciepłe.
Nagle tablica po raz kolejny zaczęła szukać przeciwnika, lecz zamiast napisu kto z kim ma walczyć ukazał im się napis ,, Isei zwycięża! ‘’, na sali było słychać ciche szumy, nagle ktoś krzyknął:
-Jak to wygrał?
-Tak po prostu, w tym roku jest nie parzysta liczba uczestników, po prostu za dużo o jedną drużynę- wszyscy patrzyli na siebie zimno.- Ostatnia walka.
Walczy pewien otyły chłopiec i dźwiękowiec, który wydawał jej się podejrzany. Gruby chłopak przegrał. Wszyscy wygrani zostali zwołani do sędziego. Jakiś facet przyniósł szare pudełko.
-Następny etap odbędzie się za miesiąc. Będą to również walki, teraz wylosujecie numerki.-każdy po kolei wkładał rękę do pudełka. Oni spojrzała na swoją karteczkę, widniała na niej 10.-Jednej osoby brakuje.
-Isei’a- powiedziała dziewczyna.
-Ach tak.. Isei ma numer 9. Teraz pokażemy wam kto z kim będzie walczył. Hyate wyciągnął kartkę na, której były numerki i imiona, nastolatka tylko spojrzała na siebie. ,,Isei Khlats kontra Oni Yuki’’
-Nie...
-Teraz macie miesiąc na trening do walk. Do zobaczenia!
Wszyscy się powoli rozchodzili. Oni była sama. Nie znała miasta. ,,Gdzie ja pójdę?’’
Wszyscy powoli wychodzili z lasu, dziewczyna ruszyła za blondynką z krótką kitką. Zaprowadziła ją do kwiaciarni. ,,Wspaniale, kupie kwiaty dla Lee i Kiby!’’ - pomyślała.
Weszła do sklepu. W rogu zobaczyła piękne kolorowe kwiaty. Każdy miał inny kolor: żółty, czerwony, różowy, fioletowy...
-W czymś pomóc?- spytała ta sama dziewczyna.
-Poproszę trzy tamte kwiata- powiedziała Oni wskazując na róg pomieszczenia.
-Wspaniały wybór.- owa dziewczyna podeszła i wzięła kwiaty. Oni wyciągnęła szybko parę banknotów i zapłaciła, wzięła kwiaty od dziewczyny.
-Możesz mi powiedzieć gdzie tu jest klinika?
-Ach tak... Ty przecież jesteś z wioski ukrytej w piasku. Musisz iść prosto, a potem skręcić w lewo.
-Dziękuje. - udała się tak, jak mówiła blondynka. Po dziesięciu minutach ujrzała klinikę.
Weszła do recepcji.
-Dzień dobry, czy mogę zobaczyć Kibe?
-Tego chłopca z pieskiem?
-Tak.
-Hm... Myślę, że nie jest poważnie ranny oraz, że chętnie przyjmie gościa. Pokój 23 na parterze.
-Dziękuje.- Oni ruszyła korytarzem. Gdy doszła do pokoju Kiby cicho zapukała.
-Proszę wejść.- dziewczyna nacisnęła klamkę, zobaczyła Kibe bez koszulki bawiącego się z Akamaru, miał obandażowaną rękę, głowę i żebra.- Oni to ty! Nie spodziewałam się ciebie- Kiba szeroko się uśmiechnął. Nastolatka cicho weszła do pokoju.-Czemu nic nie mówisz?- chłopak się zmartwił, Oni się zarumieniła, wzięła jednego kwiatka i wcisnęła przyjacielowi w ręce.- Dziękuje- przytulił dziewczynę przy czym obydwoje się zarumienili.
-Następny etap za miesiąc, znowu walki..- Oni cicho powiedziała i usiadła na krześle przy drzwiach.
-Oni..
-Tak?
-Dlaczego mnie odwiedziłaś?
Dziewczyna na początku się zmieszała, ale już po chwili powiedziała:
-Przecież jesteś moim przyjacielem.-obydwoje przez długi czas się uśmiechali, piesek obserwował ich. Po pięciu minutach uśmiechu Akamaru zaczął szarpać Kibe ze rękę.
-Akamaru!- piesek zaszczekał.- Oni.. Poszłabyś ze mną kiedyś na.... spacer?- chłopak zrobił cię bardzo czerwony.
-Jasne.- dziewczyna szeroko się uśmiechnęła- Musze się zbierać. Kiedy cię wypisują?
-Pojutrze.
-Przyjdę po ciebie.
-Będę czekał.
-Cześć- jeszcze raz obdarzyła chłopaka uśmiechem i wyszła. Zaczęła szukać Lee. Chodziła od drzwi do drzwi. Gdy była już na drugim piętrze, nacisnęła klamkę drzwi 114. Na łóżku leżał Isei. Oni wbiegła do pokoju.
-Isei... Isei.- chłopak popatrzył na nią z pogardą.
-Czego chcesz?
-Ja. Ja przyszłam cię odwiedzić.
-Teraz suko?! Zabiłaś mojego brata..
-Ale.. ale wiesz, że ja nie chciałam.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Isei przepraszam- powiedziała już zapłakana Oni.
-Wyjdź szmato!
-Nie mów do mnie tak pedale! Za miesiąc walczymy.. Spierdolę cię z powierzchni ziemi gnoju.- rzuciła w niego fioletowym kwiatem i wybiegła z sali. Wytarła łzy. Zaczęła biec. Nie obchodziło jej dokąd... biegła po prostu przed siebie... Nagle się potknęła i upadła na kogoś. Otworzyła oczy. Spostrzegła Gaarę. Potrząsnęła głową, wstała i biegła dalej. Usiadła na krzesełku przy ścianie. Oni popatrzyła na drzwi znajdujące się koło niej. Wisiała na nich kartka ,, Rock Lee ‘’, podeszła do drzwi i zastukała. Nikt się nie odezwał. Weszła do środka. Na środku leżał czarnowłosy chłopak.
-Lee..- przy oknie stał wazonik z kwiatkiem, dziewczyna włożyła tam czerwony kwiat.
Stanęła przy łóżku.
-Dlaczego wszystko jest takie trudne? W bajkach zawsze wszystko idzie dobrze..- poczuła, że ktoś trzyma ją za rękę. Spojrzała. To był Lee.
-Nieprawda, nie zawsze wszystko idzie dobrze... Ale na pewno tak się skończy. Nie martw się.- Oni ukucnęła przy chłopcu i zaczęła płakać w pościel. Lee tylko położył jej rękę na głowie. Nastolatka długo łkała. Słońce zaczęło zachodzić. Oni spojrzała w okno. Liście lekko wirowały na wietrze. Po chwili opadły prawie na ziemi, wiatr zawiał mocniej, liście poszybowały... wysoko... wysoko.
-Oni.. Musisz już iść.
-Muszę?
-Tak.
-No cóż... do zobaczenia.-cicho wyszła z pokoju, a następnie z kliniki. Idąc przez miasto zobaczyła mały sklep.
Na wystawie stały manekiny ubrane w eleganckie sukienki. Dziewczyna podeszła do szyby.
Wyobraziła sobie siebie w bordowej sukience. Uśmiech zagościł na jej zmartwionej twarzyczce. Podeszła do wejścia i popchnęła drzwi. Zobaczyła nie tylko sukienki, były tam też stroje ninja oraz normalne ubrania. Podeszła do kosza na środku pokoju i zaczęła w nim grzebać. Po chwili wyciągnęła taką samą sukienkę jaka jej się marzyła. Miała sztuczne cyrkonie przy dekolcie. ,, Zaraz przymierze ‘’ - pomyślała. Po dziesięciu minutach na ramieniu wisiały jeszcze spodenki, koszulka na ramiączkach, spódniczka i tshirt. Wszystko to zaniosła do przymierzalni.
Rozebrała się i wciągnęła na siebie sukienkę. Nagle usłyszała kroki sprzedawcy.
-Panienko...
-Tak?
-Myślę, że do tej sukienki pasowały by te leginsy- przez drzwi podał leginsy w takim samym kolorze. Dziewczynka naciągnęła na nogi. Wszystko pasowało na nią jak ulał.
-Dziękuje.- powiedziała do starca. Następnie ubrała czerwoną koszulkę na czarnych ramiączkach, do niej ubrała białe spodenki. ,, Ubiorę to na walkę.’’ Została jej jeszcze krótka spódniczka i koszulka, ubrała się szybko. Na koszulce był zamek z piasku. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła przebrała się w swoje ciuchy i wyszła z rzeczami.
-Biorę to wszystko..
-To duże zakupy... Czy aby na pewno wystarczy panience pieniędzy?
-Na pewno.
-Nie chciałbym jeszcze od Pani wyłudzać pieniędzy, ale... czy panienka ma do wszystkiego buty?
-Ooo.. zapomniałam. Ma pan tutaj buty?
-Oczywiście.. Tam w rogu panienko.- dziewczyna udała się w róg, były tam buty na obcasach i płaskie. Oni wybrała baletki, pół buty oraz długie kozaki. Zaniosła na lade.
-Ile płacę?
- 5692.51.
Dziewczynka zapłaciła, w jej portfelu było jeszcze jakieś dziesięć tysięcy jenów. Nie martwiła się tym ile jej zostanie. W swojej wiosce miała jeszcze dużo pieniędzy. Powoli ruszyła w stronę słońca.
-Hej! Oni!- rozpoznała głos Kankuro.
-Hm?
-Szukałem cię cały dzień, choć mamy przydzielony wspólne mieszkanie..
-Wspólne to znaczy?
-Jesteśmy z jednej wioski Temari, Ja, Gaara i ty..
-Aha... już idę.- wraz z chłopcem ruszyła drogą.
Dziewczyna i chłopak milczeli. Oni się zamyśliła. Torba z ciuchami uderzała o jej nogę.
-Jesteśmy!- krzyknął Kankuro zatrzymując się przy małym domku. Był brązowy. Parter był chyba opuszczony, bo nie świeciło się tam żadne światło. U góry było widać jak Garaa wyglądał przez okno.
Kankuro i nastolatka wspięli się po schodach i weszli do ciepłego przed pokoju. Chłopak poszedł do jakiegoś pokoju, a Oni przez chwilę oglądała mieszkanie. Była tam przytulna mała kuchnia, w której rodzeństwo piło herbatę. Obok znajdował się salon, w którym był tylko brązowy fotel i okno. Na wprost od drzwi wejściowych znajdowała się łazienka. Mała sypialnia z małżeńskim łóżkiem i szafą stojąca w rogu umieszczona została koło łazienki. Natomiast naprzeciwko kuchni był pokój bez drzwi, w którym znajdowało się dziewięć łóżek.
-Przytulnie- powiedziała dziewczyna siadając na jednym z łóżek. Rozpakowała ciuchy i położyła się na łóżku. Nagle ktoś zapukał. Temari otworzyła drzwi. Było słychać cichą rozmowę. Po chwili krzyknęła:
-Oni do ciebie- nastolatka się zdziwiła, ruszyła do drzwi. W drzwiach stał blondyn o niebieskich oczach. Na sobie miał biały płaszcz z krzyżami, a na szyi wisiorki....
-Witaj siostro...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:02, 26 Mar 2008    Temat postu:

-Witaj siostro.
-Co?
-Nie poznajesz mnie Oni? Przypatrz się.
Dziewczyna spojrzała chłopcy w oczy.. Po chwili oczy jej się zaszkliły
-Omen to ty?
-Tak.
-Ja myślałam, że nikt nie przeżył.
-Myliłaś się.
-Braciszku- nastolatka mocno przytuliła brata- Wejdź, pogadamy.
Omen wszedł do mieszkania. Rodzeństwo udało się do kuchni, w której Temari i Kankuro pili herbatę w pidżamach. Oni nalała napoi do dwóch filiżanek i z gościem usiadła przy stole.
-Co cię tu sprowadza? Jak przeżyłeś? Czemu wcześniej ze mną się nie skontaktowałeś?
Co tu robisz?
-Masz dużo pytań.. Postaram się na wszystkie odpowiedzieć... Przybyłem by cię trenować. Jak przeżyłem? Tak samo jak ty przywołałem pierwszego lepszego wieśniaka.. Niestety on nie był taki inteligentny, nie zaprowadził mnie do hokage, tylko zaczął traktować jak syna.. Pracowałem w handlu.. Sprzedawałem warzywa i zwierzęta, a ty siedziałaś w naszej wili ze swoim przyjacielem popijając zieloną herbatę.. Czemu się z tobą nie skontaktowałem.. Hmmm...Za każdym razem kiedy chciałem do ciebie podejść ty nagle znikałaś....A jeśli chodzi o ostatnie pytanie to sądzę, że już odpowiedziałem.- gdy skończył mówić wszyscy napili się herbaty.
-A więc masz już siedemnaście lat.. Opowiedz coś o sobie.. Prawdę mówiąc nie pamiętam cię dobrze.
-Tak.. Mam siedemnaście lat... Co jeszcze mogę cię powiedzieć.. Jesteś podobna do mamy.. Też miała białe włosy..
-Nie zmieniaj tematu na mamę..
-Idź spać.
-Masz gdzie przenocować?
-Mam- puścił filiżankę i wyszedł z mieszkania. W kuchni panowała cisza.
-To twój brat?- spytał Kankuro.
-Wygląda na to, że tak..
-Jest dość.. -zaczęła Temari.
-Zimny?
-Tak.
-Mam nadzieje, że na treningu nie będzie taki.. Idę spać- Oni wolnym krokiem ruszyła do łóżka. Nie miała zamiaru spać. Myślała o bracie.
,, Nigdy nie był taki chłodny, zawsze bardzo mnie lubił.. Może coś się wydarzyło.. A może to to, że on musiał pracować, a ja mieszkałam w naszej posiadłości... Nie wiem... Ale jest zupełnie inny..’’ Temari i Kankuro zasnęli. Ich równomierne oddychanie było jedynym odgłosem, który towarzyszył mieszkaniu. Oni analizowała dzień, przypomniała sobie chwilę gdy wpadła na Gaarę. ,, Dlaczego on na mnie nie zwraca uwagi? Nawet gdyby zwrócił.. Nawet gdybyśmy już w jakiś sposób się zbliżylibyśmy nie wyobrażam sobie zakochanego Gaary.. On jest tak samo zimny jak mój brat. Idealna para.’’ Nastolatka w pewnym sensie była zła na obydwóch chłopców, ale gdy spojrzała na nie śpiącego chłopca zrobiło jej się go żal. Poszła do kuchni i nalała szklankę wody. Napiła się. Ruszyła w stronę okna na którym siedział czerwono włosy. Oni oparła rękę o parapet. Gaara na nią spojrzał. Dziewczynka ,, zanurzyła się ‘’ w swoje myśli. ,, Czy ja go wciąż kocham? Czy mam tyle sił?’’ Również spojrzała na chłopca. Nie wiedziała co ma zrobić. Chłopak patrzał na nią z jakimś wyrzutem.
-Coś się stało?- spytała wreszcie.
-Nie.
-Przez ten czas.. Nigdy nie spałeś?
-Odkąd pamiętam nie.
-Bardzo ci współczuje.. Gdybym mogła... Zrobiłabym tak żebyś ty mógł spać, a ja nie.
Chłopak się zdziwił..
-Czemu?
-Hm?
-Dlaczego byś to dla mnie zrobiła?
-Eee..- Oni zrobiła się cała czerwona- Bo ty... Bo..- dziewczynka gorączkowa rozmyślała,, Co mu powiedzieć?’’ Nagle na coś wpadła.- Ale jestem zmęczona, ale mnie boli głowa. Gaara złapał ją za rękę
-Nic ci nie jest?
Oni momentalnie zrobiło się naprawdę słabo. Poczuła, że upada na ziemie. W głowię jej się kręciło, a na przegubie poczuła piekący ból. W jej oczach zbierały się łzy. Poczuła jak ktoś zanosi ją do łóżka. Przymknęła oczy i spojrzała na ową osobę. To był Gaara. Lekko się uśmiechnęła, a z jej oczu pociekły łzy. Gdy chłopak otulił ją kołdrą zasnęła. Ktoś lekko nią potrząsnął. Myślała, że to Gaara coś chce jej powiedzieć. Gdy otworzyła oczy okazało się, że to nie Gaara, a Omen i, że to już świt.
-Oni.. Przyjdź o czternastej na polanę za wioską.
-Ale ja nie znam wioski.
-Poproś żeby ktoś wskazał ci drogę na pola ryżowe.
-Dobrze..- zamknęła oczy i zaczęła trzeć. Otwierając oczy zauważyła, że jej brat zniknął, a na nadgarstku ma bandaż. Ściągnęła go, w owym miejscu była zaschnięta krew w kształcie krzyża. ,, Co to jest? ‘’ Dziewczynka wstała z łóżka i podbiegła do okna, w którym siedział chłopak.
-Co to jest?!
Spojrzał i cicho powiedział:
-Nie wiem, gdy cię położyłem zaczęło krwawic, tak samo, a potem przestało.
-Przepraszam, że tak krzyknęłam. Chcesz coś na śniadanie?
Gaara nie odpowiedział, dziewczyna wyszła na korytarz. Spojrzała w wiszące lustro. Na sobie miała białą koszulkę do ud z napisem ,, ai shiteru’’. Jej włosy były spięte szpilką do włosów w mały kok, który po nocy był już rozwalony. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła do kuchni.
Ciemna herbata już się parzyła. Oni siedząc przy stole obserwowała jak woda zabarwia się na czarno. Wzięła tacę, a na nią położyła dwie kanapki, filiżanki i dzbanek. Ostrożnie ruszyła do okna. Położyła ją [tace] na parapecie.
-Smacznego.- czekała aż Gaara wykona jakiś ruch. Chłopak spojrzał na tace
-Powiedz co chcesz, a nie się podlizujesz.
-Niczego od ciebie nie oczekuje, to że człowiek stara się być miły oznacza, że się podlizuje?
Będziemy mieszkali jeszcze 28 dni pod jednym dachem, a ty masz jakieś problemy no przepraszam!- Oni wykrzyczała to wszystko chłopcu w twarz, następnie z filiżanką herbaty pobiegła do łazienki. Odkręciła wodę w umywalce. Obmyła twarz.
-Muszę panować nad emocjami..- dziewczyna wyciągnęła z włosów szpilkę i zaczęła szykować się do kąpieli. Gdy ściągnęła bandaż z nadgarstka patrzała chwilę na ranę.
,, To nie jego wina.. Będę musiała go przeprosić, ‘’Ściągnęła koszulkę i weszła do wanny.
Gdy skończyła się myć i z niej wyszła, owinęła się w ręcznik i stanęła przed lustrem.
Chwyciła grzebień i przeczesała swoje długie białe włosy. Następnie chwyciła gumkę i spięła je w wysoką kitkę. Mocniej owinęła się w ręcznik i po cichu wyszła z łazienki. ,, Chyba jeszcze śpią...’’
-Cześć Oni!- krzyknął Kankuro-Poranna kąpiel?
-Nie odzywaj się.- powiedziała poirytowana nastolatka. Weszła do sypialni i nie patrząc na Gaarę wzięła swoją torbę i weszła z powrotem do łazienki. Wyciągnęła swoją opaskę i założyła ją na głowę. Ubrała nową spódniczkę i koszulkę z obrazkiem przedstawiającym zamek z piasku. Do tego zestawu ubrała baletki. Uśmiechnęła się do siebie. ,, Czegoś mi tu brakuję...’’ Otworzyła szafkę, która była w łazience. Znajdowały się tam stare kosmetyki.
-Hmm.. Chyba nie są aż tak stare- zajrzała do środka, w rogu stała perłowa szminka. Dziewczyna wyciągnęła ją i pomalowała usta- Teraz wyglądam jak kobieta- na chwilę zamilkła.-To było dziwne..- zaśmiała się, wzięła torbę i wyszła z łazienki. Przechodząc przez korytarz słyszała ciche szepty rodzeństwa w kuchni. Podeszła do swojego łóżka i zostawiła na nim torbę. Ruszyła w stronę drzwi. Gdy nagle w framudze kuchennej stanęła Temari.
-Gdzieś wychodzisz?
-Tak, najpierw idę z Naruto na ramen, a potem spotykam się z Omenem.
-Z Naruto? Czy to randka?
-Nie, ale jeśli chcesz to umówię cię z Shikamaru.
-Pozdrów Omena- powiedziała zarumieniona dziewczyna.
Oni ruszyła ulicami Konohy. W jej kieszeni obijały się jeny. Doszła do ulubionego baru z kluskami Naruto.
-Dzień dobry staruszku!- powiedziała dziewczyna podchodząc do lady.
-Witam panienkę- powiedział z uśmiechem kucharz.
-Wie pan gdzie mieszka Naruto?
-Ah.. Naruto. Idź prosto, a potem koło budki z lodami skręć w prawo, zobaczysz zielony blok, Naruto mieszka na ostatnim piętrze.
-Dziękuje bardzo.- Nastolatka ruszyła w podanym kierunku. Gdy ujrzała zielony blok weszła na ostatnie piętro. Zapukała do drzwi.
-Już idę, idę!- głos chłopaka wydobywał się zza drewnianych drzwi. Otworzył drzwi. Był w samych bokserkach. Oni spojrzała się na jego zielone majtki.- Ajj! Oni..
-Cześć Naruto- dziewczyna się do niego uśmiechnęła- Pamiętasz mieliśmy iść na ramen? Może być dzisiaj?
-Ee.. jasne, ale daj mi chwilę żebym się ubrał- powiedział zarumieniony chłopak.
-Czekam.
Po dziesięciu minutach dziewczyna i chłopak szli już do baru.
-Czy ktoś już ci to mówił, że wyglądasz dzisiaj bardzo ładnie? Tak inaczej niż zwykle.
-Dziękuje ci bardzo- dziewczyna się uśmiechnęła do chłopak i poprawiła opaskę.
Dziewczyna usiadła na krzesełku z Naruto.
-Dzień dobry staruszko!- krzyknął jej towarzysz- Widzi pan jaką dzisiaj laskę tu przyprowadziłem?
-Dzień Dobry Naruto! Widziałem już dzisiaj twoją dziewczynę..
-Wie pan, że ona jest z wioski piasku?
-Wiedziałem, że kogoś mi przypomina twoja dziewczyna!
-NIE JESTEM TWOJĄ DZIEWCZYNĄ ANI TO NIE JEST RANDKA!
-Ale mówiłaś, że sam mam wiedzieć.. Ja wiem, że to randka.
-Co chcesz do jedzenia?
-Solony ramen z wieprzowiną.
-A ja może poproszę jakiś owoc morza..
-Może być krewetka?- spytał kucharz.
-Może.
-Już się robi.
Oni odwróciła się do chłopca. Uśmiechnęła się do niego. Chłopak złapał się za głowę.
-Oni.. Jesteś bardzo ładną dziewczyną.. I.. wiesz podobasz mi się.
-Naruto jesteś miłym chłopcem i masz fajną fryzurę, ale- chłopak nastawił usta jakby chciał ją pocałować.- Nie licz na nic więcej niż przyjaźń- nastolatka położyła palec na jego ustach.
-E? O.. Idzie ramen.
-No widzisz.- Oni odetchnęła z ulgą ,, Itarachi wybrał dobry moment.. Uff..’’
Wzięła pałeczki i zaczęła jeść krewetki. Naruto kończył już miskę.
-Naruto masz portfel?- spytał kucharz.
-Chwileczkę..- chłopak zaczął przetrząsać kieszenie.
-Nie trzeba ja płacę.
-Co?
-Ja płace, możesz zjeść jeszcze siedem misek- przyjaciółka uśmiechnęła się i powróciła do krewetek. Zanim skończyła chłopak zjadł już siedem misek.
-1612.11
-Już płacę- Oni wyciągnęła portfel i zapłaciła. Następnie ruszyła z Naruto w stronę jej domu. Gdy doszli do brązowego bloku dziewczyna zatrzymała się przed klatką.
-Naruto..
-Tak?
-Jesteś silnym, broń swoich przyjaciół nawet jeśli miałbyś zapłacić swoją śmiercią.
-Co?- chłopak przekrzywił twarz, nastolatka pocałowała go w policzek i pobiegła na górę. Zapukała trzy razy do drzwi. Nikt się nie odezwał, nacisnęła na klamkę. Nikogo nie było w domu. Dziewczyna swobodnie zaczęła się rozbierać, w samej bieliźnie weszła do sypialni. Przy oknie stał Gaara.
-Gaara.. Ja przepraszam myślałam, że nikogo nie ma w domu- Oni spuściła głowę i starała się zakryć rzeczami. Chłopak odwrócił się w stronę okna, a dziewczyna założyła szybko spodenki, koszulkę na ramiączkach i rękawiczki. Spojrzała w stronę okna.
-Jeśli chcesz możesz już się odwrócić- powiedziała zakładając czarne klapki. Gaara powoli się odwrócił i patrzał na nią swoim zimnym wzrokiem.
-Wychodzę- powiedziała dziewczyna i ruszyła do drzwi. Nacisnęła na klamkę i biegiem wybiegła z klatki. Podeszła do staruszki, która stała z gałązką, na której były różowe kwiaty.
-Przepraszam.. Wie pani gdzie są pola ryżowe?
-Hm.. idź prosto tą drogą.. Cały czas prosto.
-Dziękuje pani bardzo- uśmiechnęła się do staruszki.
-I pamiętaj dziecko możesz zbawić świat.
Oni te słowa coś mówiły zamknęła oczy. ,, Babcia! Babcia mi zawsze tak mówiła..’’
Kiedy dziewczyna otworzyła oczy staruszki już tam nie było. Oni odbiła się od ziemi i dachami ruszyła w stronę pół, które z dachów było widać. Po dziesięciu minutach zeskoczyła na drogę. Szła między polami. Widziała Omena, który stał pod drzewem. Podbiegła do niego.
-Usiądźmy- powiedział cicho i usiadł pomiędzy korzeniami drzewa, Oni również usiadła.- Podzieliłem twój trening na trzy . rozdziały. Pierwsze to historia, druga technika, a trzecie uleczanie.
-Historia? Uleczanie?
-Nie przerywaj mi.. Zacznę od historii. Dawno temu nasza babcia była zakonnicą. Miała długie, rude, lekko kręcone włosy. Wszyscy mówili, że całkowicie oddała się Bogu...
-Bogu?
-Pytanie później, kontynuując.. Pewnego dnia, a może wieczoru, nikt tego nie wie, dostała tajemniczą moc. Twierdziła, że zesłały jej to anioły, aby leczyła ludzi i pomagała wszystkim bliźnim. Gdy skończyła jej się umowa na siostrę wyruszyła świat. W naszej wiosce poznała pewnego ninj’e. Był bardzo silny, a zarazem piękny. Babcia się zakochała. Ożenili się. Pare lat później na świat przyszła nasza matka. Nie odziedziczyła mocy babci. Gdy mama poznała naszego tatę nie spodziewała się, ze my będziemy jednak mieli zdolności naszej babci. Najpierw ja, potem ty. Gdy podczas rodzinnych świąt sprawdzali nasze umiejętności zawsze ty byłaś lepsza. Wszyscy podejrzewali, że to dlatego że masz zrobić coś wielkiego. Wszyscy cię wychwalali, a ja potem zająłem się Bogiem jak babcia, a teraz przybyłem cię trenować.
Pytania.
-Co to jest Bóg?
-Nie wiesz.. Bóg jest stworzycielem świata. Uważa, że wszyscy bliźni są równi i wszyscy powinni sobie pomagać, nawet jeśli mają inny kolor skóry lub wyznają co innego.
-Hm.. Chyba rozumiem, a to prawda że mam silniejszą moc? Dlaczego mama tego nie ma?
-To, że masz silniejszą moc to prawda, słyszałam o twoim buka no jutsu.. Babcia też nauczyła się tego przypadkiem. Nie wiem dlaczego matka nie ma takiej mocy.. Może nie zasłużyła...poganka...
-Poganka?
-Osoba nie wierząca w Boga. Przejdźmy do techniki, a raczej technik. Oni, musisz nauczyć się panować nad emocjami, zastanawiałaś się dlaczego jestem taki zimny.. Bo gdybym był żywiołowy, a taki jestem to mógłbym zrobić coś takiego- uderzył pięścią w ziemie, w której zrobiło się ogromne wgłębienie, drzewo zatrzęsło się.
-Ale mi się to nigdy nie zdarzyło..
-Masz ogromną moc.. Możesz panować nad żywiołami..
-Co?
-Skoncentruj się na jakiejś roślinie, i zrób tak jakbyś chciała ja wyciągnąć z ziemi-pokazał jej gest.
Oni skoncentrowała się na trawie, powtórzyła gest brata i gdy otworzyła oczy zobaczyła tam pełno małych kwiatków.
-Udało mi się..
-Możesz przesunąć wszystko.. Tylko to wszystko zależy od twojej chakry i siły woli.. A teraz czas na technikę. Tę technikę można rożnie użyć. Ja mogę wykonać tylko dwa warianty. Pierwszy to wejście do umysłu przeciwnika-poczuła jego obecność w swoim ciele- I zrobienie rań na jego duchu-poczuła dziwnie uczucie, kunai wbił się w wszystko co było dla niej ważne.-Albo drugi wariant, rany cielesne-wbił kuani’a w rękę, a z ręki dziewczyny popłynęła krew.
-Dlaczego pokazywałeś na mnie?- powiedziała klęcząc Oni. Rana na ręce mocno krwawiła. Chłopak nie zwrócił uwagi na jej pytanie.
-Ostatni wariant może wykonać tylko osoba z krucyfiksem na ręce. W oczach dziewczyny widać było strach, powoli ściągnęła bandaż z nadgarstka i pokazała bratu.
-Dobrze, a teraz przetnij cały krucyfiks.
-Dlaczego ty nie możesz tego pokazać?!
-Nie mam krzyża-pokazał jej nadgarstki i podał kunai.- Jak wiesz technika buka no jutsu powodowała wybuch żył, teraz będzie podobnie. Już rozcięłaś?
-Tak-kiwnęła głową.
-Weź trochę krwi na palca i na czymkolwiek, może być ziemia ja drzewo, namaluj nią krzyż.
Oni namalowała krzyż na trawie.
-Teraz odejdźmy- powiedział Omen idąc za drzewo.-Wykonaj takie same znaki jak do buka no jutsu i krzyknij kunabu no jutsu.
Oni również weszła za drzewo i zrobiła co powiedział jej brat.
-KUNABU NO JUTSU-zza drzewa usłyszeli huk. Dziewczyna wyszła zza niego [drzewa] i zobaczyła wielką dziurę w ziemi.- Czy ty chcesz żebym kogoś zabiła? Babcia dostała tę moc by leczyć ludzi, a nie zabijać!
-Widocznie ty masz ją po to żeby zabijać. Teraz chwilę odpocznijmy.- Omen położył się na trawie. Zamknął oczy. Oni zrobiła to samo. Poczuła się bardzo zmęczona. Zasnęła.
Obudził ja światło, które nagle okrył cień, otworzyła oczy. Brat zasłaniał księżyc.
-Oni.. Wstań.
Dziewczyna usiadła.
-Teraz pora na uleczanie.. Masz ranę na ramieniu. Krucyfiks jeszcze nie zasechł. Namocz palce w krwi i przyłóż do rany.
Zrobiła co brat jej kazał, rana powoli się zrastała.
-Z czasem będziesz coraz lepiej to robiła. Twój trening ze mną zakończony. Codziennie tu przychodź i powtarzaj wszystko co robiliśmy. Do zobaczenia siostro- przytulił ją na pożegnanie i zniknął.
-Omen...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:05, 26 Mar 2008    Temat postu:

Oni patrzała jeszcze chwilę w księżyc po czym ruszyła w stronę domu.
Zobaczyła otwarte okno w bloku. Gaary w nim nie było. Oni wskoczyła do pokoju. Nagle poczuła piasek na swoich kostkach.
-Gaara, to ja Oni puść mnie.
-Czemu wałęsasz się po nocy?
-Nie twoja sprawa! Nie jesteś moją mamą. Puść mnie!
Piasek rozsypał się dookoła jej nóg. Dziewczyna usiadła na swoim łóżku. Spojrzała na chłopca siedzącego na środku pokoju. ,, Ostatnio stał się jakiś dziwny... Jakby przeszkadzała mu moja obecność... Może piasek coś knuje... Nie to niemożliwe.” Po chwili przypomniała sobie, że Kiba jutro wychodzi ze szpitala. Spojrzała jeszcze raz na Gaare. Wstała z łóżka i poszła do nieużywanej sypialni. Przy ścianie stało łóżko, duże, małżeńskie. W rogu pokoju stała ogromna drewniana szafa. Pokój był mały, wstawiając tu takie duże rzeczy zrobiło się ciasno. Oni podeszła do szafy i pogładziła jednolite drewno. Niechcąco otworzyła jedną szafkę. W środku prawie nic nie było. Wisiała jedynie czarna sukienka, która zainteresowała dziewczynę i parę buteleczek perfum. Wyciągnęła sukienkę. Rozebrała się i wciągnęła na siebie sukienkę. Pasowała na nią jak ulał. Chwilę się przeglądała.
-Czy wszystko musi się tak opinać na moich cyckach?- spytała samą siebie. Po chwili ściągnęła kieckę i w samej bieliźnie zasnęła na łóżku. Obudziły ją hałasy na ulicy.
Wstała z łóżka i weszła do kuchni. Temari jadła śniadanie.
-Dzień dobry- powiedziała Oni.
-Jak trening z Omenem?
-Długi, bolesny i trudny.
-Wiesz, że Omen był tu rano?
-Co?!
-Zostawił ci tę karteczkę-Temari wskazała na kartkę na stole.
Oni wzięła kartkę i weszła do sypialni. Gaara wciąż medytował na podłodze, a Kankuro ubierał się. Oni była bardzo zmęczona po treningu. Nie przeszkadzała jej nawet obecność chłopców gdy ubierała spódnicę i koszulkę. Naciągnęła na nogi baletki i poszła do łazienki.
Przeczesała włosy szczotką i umyła zęby.
Ruszyła w strone drzwi gdy z kuchni usłyszała głos Temari:
-Co napisał Omen?
-Kompletnie o tym zapomniałam.. Czekaj chwile- ożywiona nastolatka podbiegła do łóżka i rozłożyła karteczkę
,, Droga siostro
Gdy będziesz mówiła o mnie komuś z poza domu nie mów Omen tylko Nemo.
Trenuj pilnie!
Pozdrawiam’’
Dziewczyna przeczytała jeszcze parę razy.
-Napisał, że poza tym domem mam na niego mówić Nemo.
-Ciekawe..
-Wychodzę!- Oni wybiegła z domu, biegła w stronę kliniki. Przy drzwiach czekał już na nią Kiba.
-Czekałeś na mnie?
-Nie, po prostu Akamaru chciało się siku.
-Ach...- dziewczyna podrapała się po głowie.- No to chodźmy.
Ruszyli uliczkami wioski.
-Idziemy do ciebie do domu czy na spacer?
-A jak wolisz Oni?
-Może na spacer? Na pola ryżowe?
-Hm.. Okej.
Oni wraz z Kibą i pieskiem ruszyli w stronę pól. Akamaru biegał dookoła nich i wesoło szczekał. Dziewczyna wraz z chłopcem cały czas się śmiali. Czworonóg cały czas się wygłupiał, to skakał po drzewach, to zrywał chwasty rosnąca przy polach. Cała trójka ruszyła w stronę znanego dziewczynie drzewa. Nastolatka oparła się o nie. Kiba ukucnął przy Akamaru i pogłaskał go po głowie, piesek usiadł pod drzewem. Oni wszystkiemu się przyglądała. Po chwili Kiba wyprostował się. Stali naprzeciwko siebie. Na twarz było widać rumieńce. Chłopak położył dłoń na policzku dziewczyny. Powoli zbliżył swoje usta do jej i lekko pocałował. Oni była oszołomiona.
-Kiba.. Ale ja kocham Gaare.
-A ja będę kochał ciebie... Może kiedyś zmienisz zdanie.
-Jeśli nie?
-Trudno.
Kiba jeszcze chwile patrzał w oczy dziewczyny. Po czym wraz ze swoim psem ruszył do miasta. Oni ukucnęła pod drzewem. ,,Dlaczego podobam się chłopcom? Nie chce nikogo ranić.. Może kiedyś.. Może Gaara mnie nie zechce... Co wtedy... Naruto, a może Kiba..
To wszystko jest takie trudne... Nikt nie mówił, że będzie łatwo.’’ Dziewczyna wyciągnęła kunai i przecięła krucyfiks. Krew polała się strumieniem po jej ręce. Zamknęła oczy i skoncentrowała się na piasku przed nią. Gdy otworzyła oczy był usypany w kształcie krzyża.
Zaczęła lać po nim krew. Schowała się za drzewem. Wykonała znaki i szepnęła:
-Kunabu no jutsu.- piasek rozsypał się na wszystkie strony. Dotknęła krwi i skoncentrowała się. Krzyż na jej nadgarstku zaczął zasychać. Pobiegła do domu. Nacisnęła na klamkę i weszła do przedpokoju. Gaara jak zwykle siedział w oknie. Temari coś pichciła, a Kankuro bawił się swoją marionetką. Oni weszła do wspólnej sypialni. Położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Myślała o chłopcach. Nagle poczuła piasek na swoich kostkach. Wyciągnęła kunai i rozcięła krzyż. Krew polała się po prześcieradle. Oni wyprostowała się i polała krew po piasku.
-Kunabu no jutsu- piasek rozproszył się na boki. W tym czasie nastolatka odbiła się od łóżka i spadła na podłogę. Piasek wciąż podążał za nią. Dziewczyna dała ponieść się emocją. Jedno z wolnych łóżek poleciało w stronę Garry, Oni skoczyła na środek pokoju. Z kuchni wyglądało rodzeństwo.
-Tango to taniec miłości- powiedział Kankuro.
-Kto się czubi ten się lubi-dodała Temari.
Dziewczyna ich nie słuchała, czekała co zrobi Gaara.
-Całkiem nieźle...-powiedział, piasek wrócił do jego tykwy.-Całkiem nieźle.
Nastąpiła cisza. Oni uleczyła rany i położyła się na swoim łóżko. Powoli zasypiała...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:07, 26 Mar 2008    Temat postu:

Oni otworzyła oczy. Był ciepły poranek. Wstała i przyszykowała się do treningu. Wybiegła z domu i pobiegła w stronę baru Itarachiego.
- Dzień dobry staruszku - odsłoniła zasłonę i przywitała się ze starszym mężczyzną. W środku znajdował się jeden klient. Dziewczyna od razu go rozpoznała.
- Witaj Naruto - Blondyn odwrócił się.
- Ach to ty Oni, stawiam ci ramen.
- Poproszę solony ramen z wieprzowinką - uśmiechnęła się i usiadła koło Naruto. - Mam do ciebie sprawę..
- Um?
- Co będzie jeśli.. Gaara nie odwzajemni mojego uczucia?
- Hmm... Będziesz ze mną.
- Ale... Ale... Kiba się we mnie zakochał..
- Co-o-o?
- Myślałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi... Poszliśmy na spacer... A on mnie... Pocałował...
- Po-Pocałował?!
- Yhy.
- Pożałuje...
- Naruto! Ja nie wiem co mam robić... Ostatnio Gaara zaatakował mnie w domu... Mój Brat... Nemo nauczył mnie paru nowych technik... I się obroniłam, a on powiedział tylko ,,Całkiem nieźle... Całkiem nieźle...’’
- Oni... Na początku zacznij jeść bo ci ramen wystygnie... Po drugie... Myślę... Gdy zrozumie, że kiedyś byliście przyjaciółmi i tak dalej... To zrobi się... Hm... Cieplejszy w stosunku do ciebie.
Oni wciągnęła makaron do buzi, była już bliska płaczu. Odwróciła się w stronę Naruto.
- A jeśli nie?
- Bądźmy dobrej myśli...
Dokańczali śniadanie w ciszy. Naruto zapłacił i zaczął iść w drugą stronę.
- Naruto...
- Tak?
- Idziesz trenować?
- Tak.
- Pójdziesz ze mną?
- Um... Tak - chłopak uśmiechnął się i założył ręce na tył głowy. Przyjaciele ruszyli razem na pola ryżowe. Trening rozpoczęli od małej rozgrzewki. Proste ćwiczenia typu chodzenie po drzewach. Następnie rzucali kunai’ami i shuriken’ami w drzewa. Potem każdy zajął się swoimi jutsu. Gdy już prawie nie mieli chakry usiedli pod drzewem.
- Tak się zastanawiam... Dlaczego ty nie masz żadnych przyjaciółek?
- Sama nie wiem... Może dlatego, że są zazdrosne o to - złapała się za swoje piersi i nimi pomachała. Naruto walnął w drzewo.
- To tak niebezpiecznie machać... Ee... Swoimi piersiami. Obydwoje się roześmiali.
Słońce powoli zachodziło, a oni leżeli pod drzewem i obserwowali wioskę.
- Naruto.. Będziemy razem trenować?
- Jasne.
Chłopak i dziewczyna ruszyli w stronę miasta. Gdy znaleźli się pod domem piaskowców, dziewczyna powiedziała:
- Do zobaczenia jutro o dziewiątej na polu ryżowym - pomachała blondynowi i wbiegła do domu.
Przyjaciele trenowali razem do końca wyznaczonego czasu... W końcu nadszedł dzień walk.
*
Oni otworzyła oczy. Wszyscy szykowali się do walk. Przebrała się i zaczęła bandażować krucyfiks na przegubie. Gdy była już gotowa razem z piaskowcami ruszyła w stronę miejsca walk. Było ciepło. Lekki wiatr rozwiał jej włosy na boki. Szeroko się uśmiechnęła. Nagle przed nimi wyrosła ogromna hala.
- To tu mamy walczyć?
- Na to wygląda.
Czwórka weszła do obiektu. Nagle podszedł do nich jakiś chunin.
- Wy bierzecie udział w egzaminie?
- Tak - odpowiedziała Temari.
- Chodźcie za mną.
Owy mężczyzna zaprowadził ich na stadion. Było na nim jeszcze parę osób. Nagle wparował Naruto. Egzaminator powiedział dokładnie na czym ma polegać ta część egzaminu i wszyscy ruszyli na balkonik, z którego mieli obserwować walki. Oni oparła się o ścianę. Nagle ujrzała Isei’a, miał zabandażowane ręce. Podszedł do niej i kucnął.
- Oni... Przepraszam, że cię wtedy wyzywałem... Mam do ciebie prośbę... Czy podczas tej walki... Mogłabyś mnie zabić?
- Co powiedziałeś?
- Czy mogłabyś mnie zabić? Proszę...
- To wy ze mnie robicie potwora... Ale dobrze, bo...
- Bo to nie ma sensu... Masz rację.
Panowała cisza. Sasuke Uchiha jeszcze nie przybył.
- Oni i Isei macie przyśpieszoną walkę. Proszę na arenę.
Równocześnie podeszli do barierki i zeskoczyli na dół.
- Oni mogę na ciebie liczyć?
- Oczywiście.
Stanęli naprzeciw siebie. Oni rozbandażowała bandaż na krucyfiksie i go rozcięła. Krew lała się po ziemi.
- Zacznijcie walkę.
Dziewczyna i jej przeciwnik stali naprzeciw siebie, Isei zaczął biec w jej strona, ona zaś wdarła się do jego umysłu, wyciągnęła kunai z kieszeni i wbiła sobie w żebra.
- Arggg...-otworzyła oczy i spojrzała krwawiącego chłopaka. Krew zabarwiła koszulkę na czerwono. Isei nie chciał się poddać wstał i znowu zaczął biec w stronę dziewczyny. Podbiegł i jedną ręką chciał ją uderzyć, ale ona już schylała się. Krew polała się po bucie przeciwnika. Oni poturlała się po ziemi, złożyła znaki i szepnęła:
- Kunabu no jutsu - Noga chłopaka eksplodowała. Na wierzchu była kość. Podeszła do niego i kucnęła.
- Czy to już ten czas?
- Oni... Tak.
- Mam zabrać chakre z ciebie czy normalnie cię zabić?
- Rób co chcesz... I tak umrę.
Nastolatka posmarowała swoją krwią żebra chłopaka i je uleczyła. Następnie weszła do umysłu chłopca i powiedziała: „Żegnaj Isei.. Pozdrów brata”.
Gdy ktoś zajmuje kogoś ciało jest tak, że może w jego ciało włożyć ręce. Jest jak duch.
Oni właśnie to uczyniła, włożyła rękę do ciała przeciwnika i wyciągnęła całą chakre. Gdy otworzyła oczu ujrzała dużą kule chakry. Włożyła ją w swój brzuch.
- To koniec.. On nie żyje.
- Zabiłaś go?-spytał sędzia.
- To ja władałam nad jego ciałem. Był pusty... Żadnych organów. Poprosił mnie żebym to zrobiła.
- WYGRAŁA ONI YUKI! Oni myślę, że masz udać się do hokage.
Dziewczyna weszła po schodach i ruszyła na balkonik, na którym siedział hokage i kazekage.
Podeszła do straży i powiedziała, że egzaminator kazał jej przyjść do hokage.
Wpuścili ją.
- Oni... podejdź.
Dziewczyna posłusznie podeszła.
- Kto cię nauczył tej techniki?
- Mój brat, Nemo..
- A nie Omen?
- Nemo!
- Oni, ja wiem że on nazywa się Omen. Jest przestępcą.
- Co proszę?!
- Twój brat Omen jest skrytobójcą. Jest bardzo bogaty.
- Co pan mówi?! Jak pan może... Pożałuje pan. Panie Kazekage, proszę mu powiedzieć, że to nieprawda.
- Omen został wygnany z naszej wioski.- powiedział Kazekage.
- Oni, wiem, że jest ci bardzo przykro.. Nie wiem co ci naopowiadał twój brat, ale on jest zły.
- Wierzę panu... Pożałuje tego...
- Oni, nie rób nic głupiego.
- Sarutobi, nie interesuje cię walka Uchihy i Gaary?
- Już walczą?
Oni podbiegła do balustrady. Było widać, że już dawno zaczęli. Na środku była wielka kula piasku.
,,Gaara się zamienia?!’’
Weszła do umysły chłopca, panował chaos... i Shuukaku...
-Ooo... Witam szanowną panienkę Yuki... Mówiłem ci, że masz zakaz wstępu do umysłu tego człowieka.
,,Nie boję się ciebie, mogę poświecić nawet życie byś zostawił Gaare’’
- Jakie to urocze... Szczeniacka miłość. Dopiero się zamieniam, a więc dużej krzywdy ci nie zrobię, ale... - Oni poczuła ból w skroniach. Została wyrzucona z umysłu. Ból w skroniach był przerażający. Zaczęła pluć krwią, krucyfiks krwawił bardzo mocno.
- Oni nic ci nie jest? - spytał hokage.
- Niech pan powstrzyma tego potwora... Ja idę szukać Omena...
- Oni!
Dziewczyna mimo bólu biegła wzdłuż miejsc zajętych przez widownię. Zobaczyła Lee, Kibe, Hinate i inne osoby. Mimo to biegła.
- Gdzie jesteś, braciszku?! - Nagle zrobiła się bardzo, bardzo śpiąca. Jak wszyscy dookoła - Rozproszenie.
Otworzyła szerzej oczy. Przed nią stało ANBU.
- Witaj Oni.
„Ten głos... To Omen...”
- Padalcu - dookoła jej dłoni była chakra. Uderzyła w maskę, która się połamała. - Jeszcze raz - kopnęła w biodro, przeciwnik ukucnął.
- Co ty robisz? Oni to ja, Omen.
- Okłamałeś mnie, gnoju!
- A więc wiesz? Będziemy musieli walczyć.
- Mam mało chakry, ale i tak przegrasz!
- Pewność siebie czasami gubi ludzi... - Omen ruszył na nią z kunai’em. Kunai utkwił w jej żebrach. Oni przypomniała sobie trening z bratem. Starała się przyciągnąć kunai, jakby chciała wbić go głębiej. Złapała Omena za rękę. Tak by trzymał cały czas broń w ręku. Sama zaś drugą ręką, podciągnęła jego strój i w miejscu gdzie jest serce namalowała krzyż.
- Puszczaj! - puściła rękę brata i kopnęła go pod ścianę.
- Kunabu no jutsu - usłyszała wybuch. Ściana była obryzgana krwią.
- Oni... Podejdź - wyszeptał Omen. Z jego buzi leciała krew. Siostra podeszła. - Ten atak był bardzo szybki... Nie zdążyłem zareagować. Mam dla ciebie prezent w kieszeni płaszczu, weź go... A teraz daj mi cierpieć w spokoju.
Nastolatka wyciągnęła jakiś naszyjnik i w tym samym momencie brat ostatnimi siły kopnął ją. Poleciała pod jakieś siedzenia. Usłyszała głosy Naruto, Shikamaru i różowo-włosej dziewczyny. Dostali misję rangi „A”. Mają ścigać Sasuke, który pobiegł za piaskowcami.
- Ruszajmy! - krzyknął Naruto i wyskoczyli przez dziurę w ścianie.
Oni uleczyła żebro i stanęła w owej dziurze. Ostatni raz spojrzała na brata po czym krzyknęła:
- A więc ruszajmy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:53, 26 Mar 2008    Temat postu:

Szybkim ruchem skoczyła w las. Mimo iż skoczyła chwilę po Naruto przed nią nikogo nie było. Skoczyła w prawo.
Podczas przeskakiwanie z gałęzi na gałąź nasłuchiwała. Słyszała szelesty dookoła.
Przez kolejne dziesięć minut przeskakiwała kolejne drzewa, aż nagle spostrzegła Temari z Gaarą na ramieniu.

-Oni?! Co ty tu robisz?- spytała dziewczyna, Gaara podniósł lekko głowę.
Oni stała nieruchomo, zaczęła myśleć; ,, Właściwie co ja tu robię..''
Nagle usłyszała huk. Temari leżała na odległej gałęzi, a przed nią stał w połowie schuukaku, a w połowie Gaara.
-Oni, Oni, Oni mówiłem ci, że masz mu dać spokój, ale ty mnie nie posłuchałaś więc teraz pożałujesz- machnął rękę, dziewczyna poczuła ciężar łapy na swoim brzuchu. Poczuła jakby się unosiła lecz po chwili zaczęła spadać. Natychmiast złapała się gałęzi. Gaara zniknął w koronach drzew.
Nastolatka wdrapała się na gałąź i spojrzała w dal. Nagle przypomniała sobie o Temari. Przeskoczyła parę drzew i znalazła się przy niej.
-Temari, wszystko dobrze?
-Chyba tak, tylko bolą mnie strasznie płuca.
PO tym gdy Temari to powiedziała Oni przyłożyła rękę do jej mostka, po chwili skupienie spytała:
-Lepiej?
-Tak-w głosie blondynki było słychać zdumienie.
-Temari... Pójdziesz za mną za Gaarą.. Nie możemy dopuścić żeby całkiem się zmienił.
-Oczywiście, ruszamy.
Nastolatki przemieszczały się bardzo szybko po gałęziach. Oni dosłyszała znajomy jej krzyk.
-NARUTO!!- uskoczyła w bok po czym zobaczyła blondyna.
-Oni, lepiej stąd odejdź, zobacz co stało się z Gaarą..
-Wiem..
-A co stało się tobie?
-Hm?
-Zobacz na swój brzuch..
Dziewczyna spojrzała w stronę swojego brzucha. Krew lała się na wszystkie strony.
,, Jego pazur musiał przeciąć skórę..''
-To nic poważnego, Naruto.. Jak mawiała moja babcia możesz zbawić świat.. Daj z siebie wszystko.. Wiem, że pokonasz Gaare.. Czekam na was na dole... Powodzenia- Naruto przywołał Gammabunte, a nastolatka skoczyła w dół. W locie zauważyła Temari
-Lec po Kankouru!
PO chwili mocno uderzyła stopami w ziemie. Nogi odmówiły jej ruchu. Szybko uleczyła nogi i brzuch, choć rana nie wyglądała za estetycznie.
,, Zajmę się tym później'' w oddali usłyszała huk.. Coś spadało..
,, To oni!''
Na ziemie spadło dwóch chłopców, obydwoje mieli zakrwawione czoła i wiele zadrapań. Oni cicho podeszła [czyt. podpełzła]do Naruto.
-Wiedziałam, że ci się uda. Chłopak lekko się do niej uśmiechnął po czym Sasuke go zabrał. Gaara leżał spokojnie. Nastolatka ukucnęła przy nim i uleczyła jego czoło. Chłopak był zdziwiony jak i zarówno wyczerpany.
-Dziękuje.
-Podziękujesz później, a teraz śpij. Wraz z jego rodzeństwem wróciła w ciszy do domu.
Gaara jeszcze spał gdy Oni uleczyła wszystkie rany i przywróciła pamięć. Szczególnie przy tym zajęciu spodobał się jej obraz gdy byli malutcy, w swojej oazie stali za rączkę. Wolała myśleć o takich przyjemnych rzeczach przy tym jak zszywała sobie brzuch.
-Ludzie zejdźcie z drogi bo listonosz jedzie...- podśpiewywała. Temari się pakowała.
Do kuchni wkroczył Gaara.
-Oni..
-Tak?
-To prawda?
-Prawda.
-Dziękuje.
Przez reszta dnia pili spokojnie herbatę. Tylko w dwójkę. Po tym zajściu nie musieli sobie nic wyjaśniać. Nie musieli nawet rozmawiać. Rozumieli się. Same ich spojrzenie.
Oni w nocy umyła się bardzo dokładnie i ubrała w czarną sukienkę. Czuła w środku, że Sarutobi poległ. Mimo iż znała.. W sumie nie znała staruszka.. Oni nie umiała tego wyjaśnić. Po prostu hokage miał rentgen w oczach i wiedział co się dzieje. Nastolatka bardzo go szanowała. Uroniła łezkę i czekała do rana.
Następnego ranka z biała lilią udała się w stronę tłumu w czarnych szatach. ,, W tej sukience i z moimi cycuchami się wyróżniam, ale Oni powaga nie no.''
Pogrzeb był skromny jak na hokage. Po wręczeniu lilii przy portrecie hokage nastolatka czekała z boku. Wreszcie zobaczyła Naruto.
-Hej Naruto!
Chłopak do niej podbiegł. Chwil patrzał na dekolt sukienki o czym zaczął:
-Kiedy .. Idziesz do swojej wioski?
-Dziś..
-A więc..
-Więc..
-Będę tu na ciebie czekał-rumieniec oblał policzki chłopca, blondyn przybliżył swoją twarz do twarzy Oni i...
-Ale ty masz duże cycki!! [o_o]
-Ty zasrany zboczeńcu!- złość Oni zamieniła się w śmiech i śmiała się z Naruto i śmiała...
Powoli wracała w stronę domu, nagle usłyszała krzyk za sobą;
-Naprawdę będę na ciebie czekał!
*
Dziewczyna przebrała się w szatę pustynną, ubrała klapki i wyszła z domu.
Cała grupa szybkim krokiem wyszła z Konohy. Skoczyli na gałęzie i powoli znikali.
Oni myślała o wszystkim co przeżyła w tej wiosce. Było różnie, raz dobrze raz źle, ale zazwyczaj bywało dobrze.
-Do zobaczenia Naruto..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:54, 26 Mar 2008    Temat postu:

Oni wyszła z budynku. Na rękach dźwigała stare, grube książki.
-Ale on są ciężkie... - ruszyła w stronę swojego domu.
Nagle podbiegł do niej znajomy shinobi.
-Panienko Yuki.. Gaara i jego rodzeństwo wyruszyło do Konohy pomóc tamtejszym ninja.
-Do Konohy? Czy coś się tam stało?
-Nie mamy dużo informacji. Konoha prosiła o szybką pomoc. Gaara natychmiast się zgłosił.
-Dziękuje, możesz odejść.
Oni ruszyła szybszym krokiem. Myślała tylko o tym, że Gaara mógł ją wziąć. "Może nie chciał żebym przerywała naukę..." Weszła do mieszkania i zaczęła uczyć się technik leczniczych.
*
Oni zamknęła ostatnią książkę z której się uczyła.
-Gaara powinien już wracać, minął już prawie tydzień odkąd wyruszył.
Ktoś zapukał do jej drzwi.
- Proszę - odpowiedziała i spojrzała w stronę wejścia.
W futrynie stał jej przyjaciel.
- Gaara! Nareszcie wróciłeś! Już zaczynałam się o ciebie martwic... - dziewczyna skoczyła ku jinchuriki.
Przytuliła go. Fala gorąca zalała ich policzki. Ich usta zbliżyły się do siebie. Chłopak delikatnie ją pocałował. Oni bardzo się cieszyła z tego pocałunku, jednak gdzieś głęboko w środku czuła że na miejscu jej przyjaciela powinien być ktoś inny. Po tym miłym incydencie usiedli przy stole i siedzieli w ciszy, słuchając burzy piaskowej, która szalała za oknami. W pewnym momencie Gaara rzekł:
- Oni, masz pozdrowienia od Naruto. Nastolatka zaczęła rozmyślać o Uzumaki’m. Tęskniła za nim. Bardzo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:55, 26 Mar 2008    Temat postu:

Ta historia dzieje się dwa lata później.... Wszyscy są już starsi.. I miejmy nadzieje rozsądniejsi...
*
Oni spojrzała w lustro i przeczesała swoje długie białe włosy.
Nagle usłyszała huk wybuchu. Spojrzała przez okno. Zauważyła jakieś przystojnego blondyna w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami. Stał na ogromnym ptaku, który wyglądał jak gliniany. Gaara stał przed nim. Po chwili rozpoczęli walkę.
-Co?! Co tu się dzieje?!- dziewczyna wybiegła ze swojego pokoju. Napotkała Temari.
-Temari co się dzieje?! Z kim walczy Gaara?!- Oni przeraziła się.
-Spokojnie, to członek Akatsuki. Gaara sobie na pewno poradzi. Prosił cię żebyś w żądnym wypadku nie wychodziła...
-Ale..
-W żadnym wypadku- przerwała jej siostra kazekage, ale białowłosa była już przy drzwiach. Wybiegła na ulicę. Wybuchy było słychać co parę minut. Mimo iż akcja walki działa się w powietrzu na ulicach było widać rannych. Oni podbiegała do każdego i pomagała. Najczęściej były to drobne rany lub ogłuszenia. Po jakimś czasie nastolatka kończyła uzdrawiać małego chłopca, który miał rozwaloną głowę podbiegł do niej członek ANBU.
-Oni, Gaara został porwany!
-CO?! Gdzie jest?!
-Członek Akatsuki udał się przez główne wejście, lecz ono zostało zawalone kamieniami...
-Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej, że jest tak poważnie?!-
-Nikt nie mógł cię znaleźć...
-Jak możecie mi to mówić.. Wiecie, że Gaara jest dla mnie bardzo ważny.. Jak to nikt nie mógł mnie znaleźć- dziewczyna zaczęła histeryzować.
-Niech się panienka uspokoi... Jesteś w gorącej wodzie kąpana..
-Czy wysłaliście już jakiś oddział w celu znalezienia kazekage?
-Kankuro miał wyruszyć, lecz ugrzązł pod kamieniami..
-Kankuro zaraz się wydostanie.. Ruszam z nim szukać Gaary. Nastolatka biegła ile sił w nogach ku bramie. Właśnie zobaczyła wychodzącego brata kazekage z pod głazów z dwoma żołnierzami na ramionach.
-Kankuro szybciej!- krzyknęła Oni przeskakując kamienie. Po chwili brunet do niej dołączył.
Na pustyni było widać masę śladów. Po jakimś czasie dziewczyna była bardzo zmęczona, ale nie przestawała biec. Przyśpieszyła. Nagle zauważyła członków Akatsuki.
-Kankuro, zatrzymaj się..- chwyciła go za ramię i zatrzymała- Trzeba ułożyć jakiś plan...
Nie mamy jak ich zaskoczyć.. Myślę, że ten wielki grubas jest mistrzem tego przystojnego blondyna...
-Przystojnego?- Kankuro się uśmiechnął.
-Nie przerywaj mi.. . No więc ty zajmiesz tego grubego, a ja pójdę za tym blondynem.
-Jak zamierz to zrobić, na pewno ten wielki nie przepuści cię ot tak.
-Mam dwa pomysły.. Oby dwa są proste. Pierwszy to technika zamiany np. w jakiegoś skorpiona albo inne pustynne zwierzę, drugi to zaś moja technika czyli krótki teleport. Mogłabym się przenieść jakieś dziesięć metrów dalej i czekać na niego.
-Dobrze, ale uważaj na siebie.
-O mnie się nie martw, powodzenia- przytuliła się do chłopaka i złożyła parę znaków.
Nagle poczuła wirowanie w żołądku, a gdy otworzyła oczy była już za wydmą. Na pagórku oddalonym widziała cień wielkiego ptaka, na którym znajdował się blondyn. Po paru minutach zaczął lecieć w jej kierunku. Czekała jeszcze jakiś czas aż był koło niej.
Jej kocie ruchy umożliwiły jej bezszelestne wskoczenie na ptaka i przyłożenie kunai’a do gardła przeciwnika. Drugą ręką rozwaliła swój krucyfiks.
-Jeśli nie chcesz zapłacić życiem oddaj mi kazekage...
Blondyn wziął jej rękę i odwrócił się do niej.
-Co zamierz zrobić? Pochlapać mnie krwią?
-Hm.. Uważam, że to głupie chwalić się wrogowi co mogę zrobić swoją krwią, ale ciebie się nie boje.- Pokapała krwią po piasku, złożyła ręce w znak i szepnęła coś. Piasek wzbił się w powietrze- Z ludźmi wygląda to o wiele bardziej hm.. Artystycznie. Krew bryzgająca na wszystkie strony.. Pycha- powiedziała pogardliwe i ponownie spojrzała mu w oczy..
( Uwaga, ta cześć będzie humorystyczna. Jeśli spodziewałeś się super uber poważnej walki to nie masz na co liczyć xdd )
Chłopakowi cieknęła ślinka z buzi. Oni wybałuszyła oczy.
-Kochana, ART. IS A BANG!- wtulił się w jej dekolt- Twoje cycki również są sztuką- zaczął je dokładnie obmacywać.
-HENTAI!- trzasnęła po psyku napaleńca.
-Nazywam się Deidara, jesteś słodka, umówisz się ze mną?
-Eee...Wiesz porwałeś chłopaka, który mi się podoba.. Nie wiem czy mogę się z tobą umawiać choć masz sexi pupcie.
-Ten łysol z kanji na czole ci się podoba? Już moja pupcia jest przystojniejsza.
-No z pupcią masz racje, ale Gaara dobrze całuje.
-A myślisz, że ja nie?
-Nie myślę czy ty dobrze całujesz, czy nie.
-To sprawdzimy!- chłopak namiętnie pocałował dziewczynę. Nastolatka natychmiast się od niego odkleiła.
-Paszoł ty napaleńcu! Oddawaj mi chłopaka!
-Nic z tego laluniu- zaczął ja obmacywać, a ona zaczęła się cofać. Nagle Deidara popchnął Oni.
-Świetnie całujesz, ale wolę języczek Sasori’ego.
-Coo?
- A to na pamiątkę- rzucił w jej stronę glinianego łabędzie i odleciał. Dziewczyna się chwila namyśliła.
(Powrót do rzeczywistości)
„ Kurde, co ja zrobiłam bawiłam się z Deidarą a on podstępnie mnie wykorzystał i uciekł, ale idiotka ze mnie!” Łza spłynęła na łabędzia. Nagle dziewczyna poczuła jakieś ukłucie w żołądku. Nagle łabędź wybuch. Nastolatka z przerażeniem w oczach poleciała dwa metry do tyłu. Miała masę ran otwartych. Z jej brzucha krew sączyła się litrami.
-A to blondyn...- usiłowała się ruszyć, lecz jej trud szedł na marne. Nie czuła, że po jej dłoni szedł jadowity skorpion. Z zasady te pajęczaki atakują wtedy gdy ich ofiara wykona gwałtowny ruch, lecz ten osobnik chciał zrobić co innego. Natychmiast wbił kolec jadowy w ramię Oni. Dziewczynie zaczęła się kręcić w głowie.
-Masz silną truciznę przyjacielu, ale raczej mnie nie zjesz...- powiedziała ostatkami sił. Czekała na śmierć. „ Nie uratuje Gaary...Jedyną osobą, która może mu pomóc jest... Naruto!”
Było jej bardzo gorąco. Powieki z sekundy na sekundę stawały się cięższe. Próbowała się ruszyć, ale była sparaliżowana. Po chwili nie miała już sił na nic. Zemdlała.
*
Oni obudziła się w znajomym jej budynku. Ściany była szare, a dookoła były wolne łóżka. Jedno było zasłonięte. Było to jedna z sal pooperacyjnych. Próbowała się ruszyć, ale nie miała jeszcze tyle sił. Na sale wkroczył Yura.
-Oni nareszcie się obudziłaś..
-Nareszcie? To znaczy ile już śpię?
-Jakieś 5 dni...
-A co z Gaarą?
-Drużyna z Konohy wyruszyła już na poszukiwania.
-Naruto tu był?
-Tak, kazał cię pozdrowić i życzył szybkiego powrotu do zdrowia.
-Naruto.. Ja muszę mu pomóc...- dziewczyna próbowała wstać z łóżka, ale gdy tylko zgięła rękę opadła na łóżko.- Co z moją rękę?
-Jest na razie sparaliżowana, opowiedz co się stało. Gdy cię znaleźliśmy byłaś prawie martwa. Masa ran otwartych i jeszcze to ukąszenie.
-Nie chce o tym mówić, wystarczy to że mój przeciwnik mnie uwiódł a potem... Omal nie wysadził w powietrze. Nie chce o tym mówić, zawiodłam wioskę.
-A kto leczył wszystkich gdy Gaara walczył z członkiem Akatsuki?
-No może ja, ale jak mogłam dać mu się uwieść.
-Zdarza się, a może to było jakieś jutsu...
-Może, ale i tak nie jestem z siebie dumna. Mogłam od razu go zabić.
-Nie wiń siebie.
-Za ile dni będę mogła wstać z łóżka?
-Jakieś 5 dni.
-Aż tyle?!
-Myślę, że możesz już dziś zacząć rehabilitacje lecz wyjdziesz ze szpitala dopiero za 5 dni.
-Co z Kankuro?
-Z dnia na dzień czuje się coraz lepiej, leży tam- pokazał drugi róg sali.
-Ee Yura.. Mam prośbę- Oni się uśmiechnęła- Możesz wyjść?
-Dobrze,.- żołnierz wyszedł szybkim krokiem. Nastolatka z trudem zeszła z łóżka i podeszła do parawanu Kankuro. Chłopak siedział na łóżku.
-Możemy pogadać?- szepnęła białowłosa. Brunet kiwnął głową.
-To kiedy stąd uciekamy?- na ich twarzach od razu pojawił się uśmiech.
*

Oni ubrana w swoją sukienkę wyjrzała na korytarz.
-Czysto- szepnęła. Kankuro spojrzał za okno.
-Tu też czysto.. Uciekamy!- otworzył okno i wyskoczył przez nie, to samo uczyniła dziewczyna. Było jej ciężko skakać, biec i wykonywać jakikolwiek ruch ze sparaliżowaną ręką ale żołnierska pigułka, którą zażyła zregenerowała chociaż siły. Szybko wybiegli z miasta, za którym czekała Temari z oddziałem ANBU. Wszyscy wyruszyli. Ich celem była obrona granic i czekanie na jakiś wieściach o Gaarze. Grupa młodzieży biegła ile sił w nogach przez pustynie. Nastolatka nagle zauważyła jeszcze kogoś, był nim czcigodny staruszek, lecz nie chciała zadawać zbędnych pytań. „ Zapytam się o niego później. „
Przyśpieszyła tempo depcząc prawie członka ANBU. Słońce grzało ją w policzek. „ Dobrze, że granica jest niedaleko.” Wszyscy biegli równomiernym tempem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:56, 26 Mar 2008    Temat postu:

Słońce świeciło Oni prosto w oczy. Za 10 min. Miała skończyć się jej zmiana. Myślami była pogrążona w wspomnieniach.
-Ach Naruto-kun…- Przypomniała sobie dzieciącą twarz blondyna- Chciałabym się teraz do ciebie mocno przytulić…
-Niby do mnie?- Odezwał się Kankuro, który podkradł się do dziewczyny.
-Do ciebie też, jak chesz- zachichotała.
-A co z Gaarą?
-Jak co z Gaarą?
-Chcesz przytulić Naruto… I ja wiem, że czujesz do niego coś więcej..
Oni zarumieniła się.
-Zmiana!- krzyknęła Temari z wieży
Białowłosa spojrzała się na Kankuro i kiwnęła głową. Udała się do sypialni. Usiadła na swoim łóżku i ściągnęła bluzka. Po chwili rzuciła ją w kąt i wzięła inną, wymiętą koszulke z nadrukiem znaku Konohy.
-Wszystko przypomina mi ciebie- szepnęła i ułożył się wygodnie na łóżku. Po chwili zmorzył ją sen.
Po jakimś czasie usłyszała poddenerwowane szepty.
-Oni- ktoś nią potrząsnął.- Gaara wraca do wioski. Dziewczyna zeskoczyła z łóżka jak oparzona.
-JAK TO?!
-Naruto go uratował…
-Naruto… No najwyższy czas….. Nareszcie zobaczymy jego czerwoną czupryne- uśmiechnęła się i zaczęła pakować swoje rzeczy. Blizna na ręce jeszcze trochę piekła.
Grupa ANBU z Temari na czele przemierzała pustynie. Wszyscy dawali z siebie 100% żeby być jak najszybciej w wiosce. Udało się im to w 7 godz. Następnego ranka miał przbyć Gaara i… Naruto.
Oni siedząc w swoim pokoju nerwowo poprawiała włosy. „ Ciekawe jak on się zmienił.. Chciałabym już zmierzwić jego blond włosy „ Popatrzyła w lustro i zaczęła rozmyślac nad tym czy się zmieniła.
Była nieco wyższa, a jej twarz nieco szczuplejsza. Urosła parę centrymetrow, a jej … em piersi były już rozmiaru D. Spojrzała do swojej szafy, w której wisiała błękitna przejrzysta sukienka.
-Jutro będzie twój dzień- powiedziała do sukienki po czym położyła się na łóżku i zasnęła śniąc o Uzumakim.
*
Poranek był piękny. Całe miasto zebrało się przed osadą by godnie przywitać swojego kazekage. Białowłosa stała nieco z tyłu. Krótka sukienka odsłaniała bladą skóre. Duży dekolt odsłaniał co innego. Przezroczysty materiał osłaniał nieco skóre, choć i tak większość prześwitywała. Na nagim ciele były tylko białe majtki, które i tak zasłaniały niewiele. Włosy spięte w finezyjny kok pieknie modelowały jej twarz. „ Dlaczego ubrałam się jak na jakieś wielkie święto? Czy to wszystko dla Naruto? „ Jej przemyślenia przerwał rozstępujący się tłum. Środkiem szli ludzie, którzy nieśli trumne. Oni nie obchodziło kto tam leży, wzrokiem szukała Naruto.
-Jak.. on się zmienił- zarumieniła się patrząc na młodego blondyna. Chciała do niego pobiec, ale nie wypadało. Gdy ta wielka ceremonia wprowadzania trumny i zrobiło się zbiegowsiko dookoła Gary i inych, dziewczyna zaszła od tyłu Naruto, mocno objęła go w pasie i się przytuliła. Blondyn spojrzał za głowę kto go tak ściska po chwili również się obrócił i ją przytulił. Złapała go za rękę i pociągnęła. Biegli do jej pokoju. Gdy zamknęła drzwi chłopak ją pocałował i przycisnąl do drzwi. Całowali się namiętnie. Po chwili nastolatka zaczęła ściągać z niego koszulke i położyli się na łóżku. Czuła się bardzo dobrze w jego uścisku. Pocałunki były bardzo namiętne. Świetnie całowal.Ich oddechy były płytkie. Powoli śćiągał z niej sukienke, gdy ktoś zapukał.
-Kto tam?- zapytała Oni.
-Gaara.
Oni pośpiesznie poprawiła sukienke i kazała Naruto schować się w szafie.
-Wejdź-szepnęła. Widać było, że czerwonowłosy jest wyczerpany, ale mimo wszystko przytulił się delikatnie do Oni. Cmoknęła go w czoło. Czuła wzrok Naruto na sobie.
-Myślę, że było by dobrze jakbyś się przespał czcigodny kazekage- uśmiechnęła się Oni.
-Ale przyjdziesz do mnie?
-Za 20 minut.
Kazekage powolnym krokiem wyszedł z jej pokoju. Uzumaki wskoczył z powrotem do jej pokoju.
-Oni.. Czy ty i Gaara?
-Nie, jesteśmy po postu przyjaciółmi..
-Bo ja .. Ja cię kocham Oni.
-Ja ciebie też Naruto- delikatnie cmoknęła go w usta i wsadziła ręke pod koszulke by poczuć jego mięśnie.
-Oni.. Ale ja musze wracać do Konohy… Chodź ze mną
-Chciałabym, ale nie mogę… Niedługo do ciebie przybęde.
Ktoś zapukał.
-Naruto jesteś tutaj?- to Sakura.
-Czekam na ciebie- szepnął Uzumaki i cmoknął ją w usta i wybiegł. Oni jeszcze przez chwilę czuła jego śline na swoich ustach, ale po chwili przypomniała sobie o Gaarze. Ściągnęła sukienke i w samych majtkach poszła do jego sypialni. Weszła do jego łóżka, a on objął ją ręką w pasie i zaczął całować, a dziewczyna pogrążyła się w myślach o Naruto.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pączek
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:57, 26 Mar 2008    Temat postu:

Nie nawidziła jego rąk na swoim ciele. Czuła jego dłoń na udach… posuwała się coraz wyżej…
-Gaara, proszę.. Zostaw mnie.
-Czy nie cieszy cię to, że nauczyłem się okazywac czułość?
-Czy dla ciebie czułość to gwałt?- wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Kok, który zrobiła wcześniej nie wyglądał już tak idealnie jak parę godzin temu. Podbiegła do drzwi komnaty- Przepraszam kazekage.
Pobiegła ile sił w nogach omal nie wpadając na kolejną pół nagą słóżke. Wbiegając do pokoju chwyciła tobe i wrzuciła wszystkie swoje rzeczy. Słyszała kogoś biegnącego w strone jej pokoju. Wyskoczyła przez okno. Niebo było różowe, a miasto puste. Przeskoczyła pomiędzy budynkami i wskoczyła na pustynie. Zwolniła, ale wciąż biegła. Zastanawiała się czy podświadomnie na swój cel obrała Konohe. Jedyne o czym teraz myślała to to, że jeśli się pośpieszy spotka Naruto jeszcze w drodze do Konohy. Na dalekiej oazie widzała cienie. Ruszyła sprintem. Piasek bez przerwy piasek. Po godzinie obwiązała twarz chustą. Oczy łzawiły od piasku, który wpadł jej do oczu podczas biegu. Usta były całe popekane. Mimo wszystko wciąż biegła. Po jakiś trzech godzinach była blisko oazy, powoli się zbliżała. Jednocześnie patrzała na Naruto ściągającego koszulke i wchodzącego do wody. Zaczęła biec.
-Naruto-kun!- potykając się o kamienie podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się w ramiona. Uniósł ją i postawił w wodzie.- Jesteś sam?
-Tak, inni poszli. Nastolatka pocałowała go.
-Naruto.. Ide z tobą do Konohy.
-Jak to? Co z Gaarą? Co z wioską?
-Nie wiem.. Nie obchodzi mnie to, chce być z tobą.
Wkrótce do obozu przybył Gai, Kakashi, Sakura, Tenten i Neji. Nikt nie zwracał uwage na Oni. Wszyscy skonsumowali kolacje przy ognisku i rozeszli, tylko Oni została. Po jakimś czasie Sakura do niej podeszła.
-Co ś nie tak?
-Boję się…
-Czego?
-Shuukaku…
-Gaary?
-Tak, kiedy mnie odnajdzie wpadnie w szał, że wolałam Naruto… I zgine marnie, a Naruto straci jego przyjaźń.
-Ale chyba wasza przyjażń.. jest ważniejsza, prawda? Jeśli na kimś ci zależy.. To trzeba o niego walczyć…
Oni na chwilkę zamknęła oczy, a po chwili szepnęła:
-Sasuke…
-Skąd wiesz?
-Umiem dużo rzeczy…
Dziewczyny siedziały w ciszy. Wkrótce Sakura poszła spać. Ognisko dopalało się. Dziewczyna ostatni raz oglądała krajobraz pustyni. Przesypała piasek przez palce i poszła pod palme, pod którą leżał Naruto.
-Śpisz? Usłyszała tylko równomierne oddychanie. Podniosła jego ręke i przytuliła się do jego torsu.
-A teraz śpij..Śpij...Zamknij oczy i śnij...- zaśpiewała sobie i zamknęła oczy.
Podróż była długa i męcząca. Przed bramą Konohy Naruto chwycił Oni za ręke.
-Naruto... Co ty robisz?
-Oni.. Boisz się?
-Nie, najwyżej zrobie mała masakre...
-Oni.. Szczerze.
-Czego?
-Że... Właściwie nie wiem czego, że cie nie zaakceptują... Gdzie będziesz mieszkać?
-I tak nie akceptują... Z Tobą.. Chyba...
-Mam jedno łóżko...
-Unn.. będę spała na podłodze.
-Nie rozmawiajmy o tym teraz..
Weszli do Konohy za ręke. Oni czuła się dziwnie. Naruto zaprowadził jej do swojego mieszkania, które było trochę zakurzone.
-Tak mieszkam- powiedział blondyn i ją przytulił.
Dziewczyna się od niego odsunęła. Usiadła na podłodze i zaczęła medytować.
-Oni?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::: www.bonanza.fora.pl :::.. Strona Główna -> Nasza twórczość
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin